Mniej niż za Golfa

Takie rzeczy to tylko w Norwegii – nomen omen, dzięki bogatym złożom ropy naftowej. Dzięki wspomnianym, mieszkańcy w tym surowym klimacie mogą sobie pozwolić na zakup aut elektrycznych na niespotykaną w innych krajach skalę. Poziom dopłat i zwolnień m.in. podatkowych za zakup elektryka przy jednocześnie bardzo wysokich opłatach za posiadanie auta spalinowego, już dawno sprawiły, że Norwegia stała się mekką dla EV. W efekcie elektryczne VW ID.3 kosztuje mniej niż napędzany benzyną Golf. W naszym kraju wciąż wręcz przeciwnie. VW na baterie jest 50 000 złotych droższe aniżeli na sok z dinozaura. W ostatnim czasie, ta różnica powiększyła się o kolejne 10 000 złotych. Trudno zatem w takich warunkach dziwić się, że w ostatnim kwartale minionego roku 70% sprzedanych w Norwegii aut to elektryki, a w Polsce do zapowiadanego miliona dalej brakuje 980 000. Uznanie dla popularności elektromobili w północnym klimacie budzą szczególnie trudne warunki eksploatacyjne pojazdu. Więcej o wpływie zimy na zasięg i ładowanie pisałem w tym miejscu. Miniony rok pod względem sprzedaży automobili, napędzanych energią elektryczną w Królestwie Północnym, wzrósł o kolejne 48% w odniesieniu do 2020. W liczbach na 3 sprzedane samochody, 2 były na prąd. Zmiana nastąpiła jedynie na pozycji lidera. Japończyka zastąpił Amerykanin, a tuż za zdeklasowanym Japończykiem na trzecim miejscu znalazł się Niemiec. W takim tempie, Norwegia będzie pierwszym krajem na świecie, w którym, faktycznie w 2025 roku nastąpi nie tylko zakaz rejestracji nowych samochodów spalinowych, ale całkowity koniec ich sprzedaży, co oczywiście nie wyklucza dalszego handlu ropą tego bogatego kraju z innymi, niewyłączając Polski.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...