Znowu pod prąd

W ostatnim czasie elektryki nie mają najlepszego publicity. Pożary, kosztowne naprawy, ceny wymiany baterii, nie zachęcają do zakupów nawet na promocjach. Do wszystkich niepowodzeń dołożyły się jeszcze firmy ubezpieczeniowe. Niektóre m.in. na Wyspach Brytyjskich wykreśliły z listy pewne modele EV albo ustawiły minimalne stawki asekuracji na poziomie zaporowym. Na „the blacklist” znalazły się głównie marki chińskie, indyjskie i wietnamskie. Ceny napraw powypadkowych nawet w serwisach niezależnych pochłaniają krocie, a szczególnie wymiana akumulatora trakcyjnego, który nie rzadko ma wartość połowy całego auta. Koszty wzrastają jeszcze bardziej w modelach, w których bateria jest zintegrowana z podwoziem. Wówczas taksa za usunięcie uszkodzenia może przekroczyć 50 procent ceny nowego samochodu, zatem naprawa staje się całkowicie nieuzasadniona ekonomicznie. W efekcie, poszkodowany otrzymuje od ubezpieczyciela pieniądze w ramach tzw. szkody całkowitej i za wspomniane może nabyć kolejny samochód niekoniecznie bateryjny. Angielskie firmy z branży insurance notują straty i coraz mniej chętnie ubezpieczają pojazdy na prąd albo proponują horrendalnie wysokie stawki i tak po przewalutowaniu na złotówki podstawowy pakiet ochrony na elektryka, to wydatek przekraczający znaczenie 20 000 złotych. Zdaniem dziennikarzy z portalu Auto Express, to czytelna informacja dla producentów z Azji, że sprzedaż automobili w Wielkiej Brytanii będzie wielce skomplikowana, a z upływem czasu wręcz niemożliwa – sorry, taki mamy klimat. Z pewnością silną przesłanką pozwalającą na wspomniane odczytanie warunków rynkowych na wyspach są stale rosnące stawki ubezpieczeń, które obecnie są dwa razy wyższe w porównaniu do hybryd, czy pojazdów spalinowych. Bezwzględnego traktowania nie ominęły także modele produkowane przez ekscentrycznego miliardera ze Stanów. Warto dodać, że problem nie dotyczy tylko wysp. Nabiera na sile także na stałym lądzie europejskim. Swoją drogą, to ciekawe, co na to poradzą mózgowcy z Brukseli.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...