Zimowe przygody z EV

W jednym z dialogów – Kabaretu Moralnego Niepokoju, dwóch właścicieli psów, podczas spaceru w parku rozmawia o pogodzie i jeden do drugiego mówi, że „najgorszy jest wiatr”. W przypadku spotkania kierowców samochodów elektrycznych można usłyszeć, że najgorszy jest śnieg i ujemna temperatura. Szybko topniejący zasięg na jednym ładowaniu zdaje się być najmniejszym zmartwieniem. Bardziej istotnym jest dbanie o ciepło i nagrzewanie struktury samochodu. W przypadku auta z napędem tradycyjnym, ciepła jest w nadmiarze, ponieważ stanowi efekt uboczny spalania paliwa przez silnik. Elektryk, nie pali, zatem nie grzeje, przynajmniej z silnika. Ogrzewanie jest elektryczne. Bardzo efektywne i nacelowane – racjonalnie zarządzane przez zaawansowaną elektronikę pokładową. Komfort podróży, wydatnie podnosi ogrzewana kierownica, fotele, a także możliwość odlodzenia i nagrzania samochodu jeszcze przed podróżą. Z kolei latem, temperaturę wnętrza można obniżyć. Wszystkie operacje pozwala przeprowadzić smartfon i dedykowana do danego modelu EV aplikacja. Jednak zarówno ogrzewanie, jak i ochładzanie, pochłaniają prąd. Raz jego pobór jest większy, a innym razem mniejszy. Wiele modeli aut elektrycznych, wyposażonych jest w pompy ciepła, co wpływa na zamieszenie poboru energii z baterii. Dzieje się to, m.in. dzięki efektywnemu wykorzystywaniu ciepła powstającego wokół zestawów akumulatorów, zasilających auto. Jednak nie zmienia to faktu, że skuteczne grzanie, odczuwalne wewnątrz pojazdu nie przekłada się na równie skuteczne odladzanie. W przypadku spalinowca, ciepło wraz z upływem czasu rozchodzi się po całej konstrukcji i topi nieodśnieżone fragmenty pojazdu. W elektryku, raczej trudno o identyczny efekt, ponieważ spod pokrywy silnika nie uwalnia się ciepło, pochodzące ze spalania paliwa. Często śnieg, czy lód pomimo pokonania wielu kilometrów może pozostać nieroztopiony. Z tego powodu EV parkujące pod chmurką należy bardziej starannie odśnieżyć, a także, co jakiś czas podnieść pokrywę silnika i zajrzeć, czy czasami w jakiś zakamarku nie zgromadził się śnieg. Trzeba także bardziej zadbać o właściwy do pory roku płyn do spryskiwaczy, ponieważ w warunkach zimowych odmrożenie wężyków bez ciepła silnika może stanowić wyzwanie. Zimowe doświadczenie z elektrycznym automobilem zdaje się sugerować, że warto mieć garaż. Argumentów jest kilka. Pierwszy – najistotniejszy, to niczym nieskrępowana możliwość ładowania baterii – zawsze wolne gniazdko, bez względu na porę. Kolejny, to wymierna oszczędność energii elektrycznej, a przede wszystkim czasu, wynikająca z braku koniczności odśnieżania wspieranego ogrzewaniem.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...