Ponownie dzięki uprzejmości ludzi z Dynamic Motors – dealera BMW miałem okazję poczuć: „Radość z jazdy” w nowym, zmienionym BMW i3 w wersji „s”. Niby do nazwy pierwotnej, została dodana tylko jedna litera – „s”, ale robi ona piorunującą różnicę.
Auta elektryczne w ogóle mają to do siebie, że pełna moc silnika, uzyskiwana jest natychmiast po naciśnięciu pedału gazu. Na kierowcy oraz pasażerach, którzy do tej pory jeździli autami z napędem tradycyjnym, przyspieszenie uzyskane z silnika zasilanego prądem robi kolosalne wrażenie. Natomiast to, co dzieje się z BMW i3 – „s”, jest nie do opisania. Auto nawet w trybie jazdy Comfort jest niesamowicie szybkie, a po przełączeniu w tryb Sport, zmienia je w potwora spod znaku BMW „M” Power, czyli aut uwalniających 100% adrenaliny w ciągu zaledwie kilku sekund. Przekonał się o tym pan, który w swoim ślicznym Maserati zatrzymał się przed sygnalizacją świetlną i z rozbawieniem spojrzał na bok na stojące BMW. Raz, dwa, trzy i zielone. Potężny, basowy ryk uwolnił się z czterech „lufek” Maserati w chwili, w której i3s było już daleko, daleko przed nim i to w totalnej ciszy z zachowaniem przepisów o ruchu drogowym.
Na kolejnych światłach, rysujące się na twarzy właściciela „włocha” zdziwienie było bezcenne. i3 ze względu na masę (karoseria wykonana jest z karbonu) oraz moc napędu elektrycznego (około 170 KM w zależności od wersji) nie ma sobie równych. Bez trudu konkuruje na staracie ze swoimi kolegami spod znaku „M”. Możliwości auta są szczególnie cenne podczas wyprzedzania. Samochód daje niesamowite poczucie bezpieczeństwa i to nie tylko podczas wyprzedzania, ale wykonywania niezliczonych manewrów w mieście i poza miastem. Wszystkie są kontrolowane i jeżeli zajdzie potrzeba wspierane, czy korygowane przez elektroniczne systemy pokładowe.
BMW i3 mimo to, że swoją premierę miało kilka lat temu, wciąż zaskakuje. Jeszcze milsza dla oka i przyciągająca uwagę jest bryła nadwozia. Głęboka czerń auta z jaskrawo-błękitnymi akcentami mówiącymi, że pojazd jest elektryczny, pięknie komponuje się z tego samego koloru akcentami w znaczkach koncernu, przednią nerką i ślicznymi, lakierowanymi dwudziesto-calowymi felgami. Z zewnątrz ten samochodzik, to kwintesencja proporcji, wyważenia, poczucia smaku i dobrego gustu. W środku jest podobnie. Doskonała, jakość materiałów i wykonania. Żadnej przypadkowości. Wszystko przemyślane i dopracowane do ostatniego szczegółu. We wnętrzu również przebijają się błękitne akcenty, chociażby pasów bezpieczeństwa, czy elementów tapicerki i wstawki w kierownicy.
Producenta z Bawarii charakteryzuje nieprawdopodobna konsekwencja. Nieprzerwanie doskonali swoje rozwiązania. Napęd nowego, elektrycznego BMW jest niesamowity. Już w poprzednim modelu po ściągnięciu nogi z gazu auto hamowało, odzyskując w ten sposób energię elektryczną, która trafiała z powrotem do baterii. Najnowszy model jest pod tym względem jeszcze bardziej efektywny. Odzyskuje każdą, nawet najmniejszą cześć energii, zasilając powtórnie baterie, które go napędzają. Efekt jest stale widoczny na wyświetlaczu tuż przed oczyma prowadzącego. To nieprawdopodobne, jak obserwuje się niby zmniejszający zasięg auta, a po kilku hamowaniach energia wracająca do akumulatora powiększa dystans, który można przejechać.
Równie imponujący, co progres w rozwoju napędów oraz budowie baterii jest także postęp w komunikacji auta z otoczeniem. Do dyspozycji są niezliczone funkcje cyfrowe. Auto dosłownie rozmawia z właścicielem. Mało tego również słucha. Wszystko odbywa się albo w pojeździe z wykorzystaniem monitora umieszczonego tuż pod przednią szybą lub na odległość z wykorzystaniem smartfona. Praktycznie nie ma danych, których nie można byłoby wymienić z BMW. Auto zapisuje i na polecenie właściciela zapamiętuje trasy. Podaje sugerowane godziny wyjazdu, żeby się nie spóźnić na spotkanie, do pracy, czy inne równie ważne. Z poziomu telefonu można wcześniej włączyć klimatyzację, co sprawia, że natychmiast po zajęciu miejsca za kierownicą, prowadzącego i pasażerów otacza przyjemny klimat. Prowadzi kierowcę do celu nawet po opuszczeniu auta, wcześniej wskazując najbliższy parking, a następnie wyznacza drogę, jaką musi pokonać pieszo.
Wszystko to, wydarzyło się w zaledwie kilka lat. Trudno sobie nawet wyobrazić, w jakim kierunku zmierza BMW. Po tym, co prezentuje dzisiaj, można jedynie przypuszczać, że auto autonomiczne dla Bawarczyków nie jest żadnym wyzwaniem, a biało-błękitne barwy zamknięte w okręgu, faktycznie stanowią: „Symbol nowych czasów”.