Gokart na baterie

Jeździliście kiedyś MINI ? Nie, to spróbujcie – naprawdę wato. To „małe coś” produkowane przez Grupę BMW, poraża frajdą z jazdy. Śmiga, jak gokart. Miejska dżungla, to jego naturalne środowisko. „Tor” z prostymi, agrafkami i mniej lub bardziej wprawionymi w jeździe kierowcami – nie mylić z cwaniakami.

Wielkość, masa, przyspieszenie, pozwalają na bardzo wiele. Idealnie zbiera się spod świateł, nawet jeżeli nie zajmuje „pole position”. Również zjazd do „pit stopu” na czas załatwiania spraw, nie sprawia najmniejszego problemu. Ten samochodzik, to kwit esencja frajdy z jazdy. Nie powinny zatem dziwić, innych kierowców uśmiechnięte twarze zasiadających za kierownicą „MINIAKA”.

Drogowych samców alfa, którzy uważają, że kultowy anglik, to wozidełko dla pań, zachęcam do „karnięcia” się modelem „S” albo John Cooper Works z ponad 300 konnym motorem.

Auto z napędem tradycyjnym, zafascynuje, każdego kierowcę. Nie ma najmniejszego znaczenia, czy jest kobietą, czy mężczyzną.

Z napędem elektrycznym przenosi podróżujących w zupełnie inny wymiar doznawania i odczuwania emocji.

Kilka razy wspominałem, że silnik elektryczny, wśród wielu zalet ma jedną szczególną – tę, którą tygryski bez wzglądu na wiek lubią najbardziej – uzyskanie pełnej mocy dostępnej od zera. To m.in. dzięki temu, po kierowcy zasiadającemu w MINI, po ruszeniu spod świateł u innych pozostają jedynie wspomnienia.

Model SE, prezentuje jeszcze lepsze możliwości jezdne. To wręcz niemożliwe, ale prawda jest taka, że przysparza więcej radochy z jazdy niż spalinowiec.

Gabaryty plus możliwości silnika elektrycznego, otwierają nowe, do tej pory nieodkryte doznania z jazdy. To auto jest po prostu lepsze od tradycyjnego – no może z wyłączeniem ceny.

Cytując klasyka z popularnego serialu w Polsacie – „ panie Marianie, ale to nie są tanie rzeczy”  i to zarówno w przypadku standardowego MINI, jak również tego na baterie.

Mimo to, kult anglika, który pierwszy raz wyjechał na drogi 60 lat temu, zaskarbił sobie całkiem spore grono fanów na całym świecie. Ci już z niecierpliwością czekają na listopad. To właśnie wówczas z fabryki w Oxfordzie, wyjadą pierwsze w pełni elektryczne MINIAKI dla klientów indywidualnych.

Na tę chwilę wyobraźnię elektroagnostyków, poruszył 45 sekundowy film, na którym MINI Cooper SE (z napędem w pełni elektrycznym), holuje po płycie lotniska – 150 tonowego  Boeing’a 777F do miejsca załadunku.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...