Japońskie auto napędzane wodorem doczekało się już drugiej generacji. Właściciele modelu w Polsce póki co, tankują w Berlinie, jednak ma to się zmienić, stacje powstaną w Warszawie i w Gdańsku – w sumie dwie w całym kraju.
Wracając do samochodu, producent zawsze płynął pod prąd i wyprzedzał innych, tak było z pionierskim, rozwiązaniem hybrydowym zastosowanym w Prius. Dzisiaj trudno znaleźć koncern samochodowy, który nie miałby w ofercie aut zelektryfikowanych.
Przyszłość, ponieważ tak można tłumaczyć z języka japońskiego mirai, od poprzedniego modelu jest większa, ma ciekawszą bryłę i ustawia auto w pozycji eleganckiej limuzyny do podróży miejskich i tych bardziej odległych. Tankowanie zajmuje zdecydowanie mniej czasu niż ładowanie baterii w typowym EV. Napełnienie zbiornika wodorem trwa krócej niż tankowanie tradycyjnego paliwa.
W porównaniu z poprzednią wersją Mirai jest dłuższa, szersza i niższa. Ma poprawioną aerodynamikę, większą moc silnika i powiększony zbiornik na wodór, tym samym wydłużył się zasięg auta na jednym tankowaniu i sięga 650 kilometrów.
Ogniwa zasilające silnik zostały przesunięte do przedniej części, co powiększyło przestrzeń dla pasażerów i pozwoliło zamontować trzyosobową kanapę zamiast dwóch miejsc siedzących przedzielonych podłokietnikiem.
W nowym modelu zastosowano mniejszy zestaw ogniw przy jednoczesnym zwiększeniu ich pojemności. Według zapowiedzi producenta znacznej poprawie uległa odporność układu napędowego na niskie temperatury. Auto szybciej uzyskuje pełną moc nawet przy temperaturze poniżej 30 stopni Celsjusza.
W ramach ciekawostki warto dodać, że efektem „spalania” paliwa jest czysta para wodna, a mało tego nowa Mirai podczas jazdy oczyszcza powietrze. „Przyszłość” została wyposażona w filtr katalityczny doprowadzający powietrze do ogniw paliwowych. Filtr z włókniny wychwytuje mikroskopijne cząsteczki zanieczyszczeń, w tym dwutlenek siarki, tlenki azotu oraz cząstki stałe PM 2.5. i usuwa od 90 do 100 procent zanieczyszczeń z powietrza przelatującego przez system ogniw paliwowych.
Producent zakłada 10 krotny wzrost sprzedaży nowego modelu w porównaniu z poprzednikiem, który znalazł 11 tysięcy klientów. Jedną z zachęt poza kosmiczną technologią ma być cena o 20 procent niższa niż poprzedniego wcielenia. W przeliczeniu na złotówki Mirai ma kosztować około 290 tysięcy złotych, problem w tym, że w Polsce na tę chwilę nie ma ani jednej stacji do tankowania wodoru, a zasięg auta wynosi 650 kilometrów, zatem po powrocie ze stacji w Berlinie, nie wiele pozostanie do jazdy po kraju.