Wykluczenie komunikacyjne

Różne kraje, różne standardy – w 27 krajach Unii, motoryzacja poruszana energią elektryczną rozwija się w inny sposób. W rozwiniętych np. Belgi, czy Holandii już dzisiaj ponad 10% sprzedawanych – nowych samochodów jest napędzanych silnikami na prąd. W Polsce 1,6% i szybko dodam, że ten imponujący wynik, to zasługa flot firmowych lub elektromobili w leasingu. W obecnym roku, Rodacy najprawdopodobniej zarejestrują około 1 500 000 aut z czego nowych 500 000 i 1 000 000 używek, których wiek będzie oscylował w granicach 12 lat, a przebieg będzie zbliżony do 200 000 kilometrów. Zdecydowana większość w przypadku konieczności przeprowadzania badań technicznych z pewnością otrzyma pieczątkę w dowodzie rejestracyjnym – o czym pisałem wcześniej. Wśród niezliczonych problemów natury egzystencjalnej wynikających m.in. z kondycji złotego coraz wyraźniej doświadczamy także wykluczenia komunikacyjnego. Brakuje rozwiązań prawnych uniemożliwiających sprowadzania nad Wisłę wraków, składaków, pojazdów niespełniających norm ekologicznych, ale za to tanich. Umożliwiających naprawę w garażu u Cytryna i Gumiaka, słynących z mechanicznej szkoły druciarstwa, improwizacji, taśmy naprawczej, wkrętów do płyt regipsowych, które są stosowane do montażu wielu podzespołów w samochodzie. Oporników, wlutowanych w obwody drukowane, a dzięki temu oszukanie komputera pokładowego i wskazania, że wszystkie poduszki są OK., a w rzeczywistości, wszystkie były wystrzelone podczas dzwonu na autostradzie w Stanach, czy Niemczech. Kolejnym, nierozwiązanym problemem jest brak finansowania zakupu, czy korzystania z aut elektrycznych przez normalnych ludzi – pracujących i mieszkających w Polsce. Dzisiaj już nie tylko „z odległej galaktyki” jest zakup mieszkania, ale także samochodu. Stajemy się Narodem coraz bardziej wykluczonym komunikacyjnie. W ciągu kilku dekad, wykonaliśmy ogromny skok motoryzacyjny, ale Europa zachodnia wykonała go jeszcze dłuższy. Doświadczamy wszystkiego szybko, radykalnie, bez zastanowienia, na które nie ma czasu. Nie zdajemy sobie sprawy z kosztów społecznych tego, co doświadczamy. Nie myślimy w kategoriach wykluczenia. Politycy fundują nam kosztowne rozwiązania, których stajemy się ofiarami. Czysta Ziemia dla kolejnych pokoleń – zdecydowanie i kategorycznie TAK, zachodzi tylko pytanie jakim kosztem – ubóstwa, marginalizacji, jeszcze większej dysproporcji pomiędzy bogatymi i biednymi. Jeszcze bardziej dotkliwymi niesprawiedliwościami, których ofiarami będą słabsi, mniej zaradni. Problem nie dotyczy tylko jednostek jest globalny i narodowy. Jak napisał na ścianie fabryki, produkującej tanie wino, jeden z bohaterów w polskiej komedii: „pieniądze to nie wszystko, ale wszystko bez pieniędzy to …”, to coraz bardziej odczuwalne motto i nie w filmie tylko w otaczającej rzeczywistości. Pomysły Brukseli nie rozwiązują problemów tylko je mnożą. Transformacja motoryzacji ze społecznego punktu widzenia powinna uwzględniać mobilność indywidualną i zbiorową opartą na energii elektrycznej pochodzącej z OZE, a także paliwach syntetycznych, a nie radykalnie prowadzić do wykluczenia. Ograniczenia możliwości korzystania z samochodu dla własnych potrzeb, czy zwykłej przyjemności. Dzisiaj dealerzy aut wyrażają nadzieję, że więcej podwyżek nie będzie, bo już w tej chwili jest coraz mniej osób zainteresowanych nie tylko kupnem, ale korzystaniem z samochodu. Bardzo często klienci, którzy zamówili automobil w połowie minionego roku dzisiaj rezygnują z transakcji i to nie prawda, że w kolejce jest tłum oczekujących, którzy rzucają się na samochody pochodzące z rezygnacji. Na początku minionej dekady branża epatowała sielankowymi obrazami przemian motoryzacyjnych, dzisiaj ten obrazek zamienił się w koszmar zwiastujący samochody dla uprzywilejowanych zawodowo i finansowo, jak w czasach mrocznego socrealizmu – jak ktoś miał Fiata 126p, to był ktoś. Jak jeździł samochodem zachodniej marki, to był złodziejem albo partyjnym dygnitarzem. Wiele wskazuje na to, że koło historii znowu się zamyka, a nas czeka powrót do paskudnej przeszłości.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...