Ważne jest miejsce

Nasi zachodni sąsiedzi przyznają, że mimo świadomości ekologicznej i entuzjazmu dla rządowego programu elektromobilności, póki, co efekty odbiegają od satysfakcjonujących. Nieprzerwanie budują infrastrukturę do ładowania aut elektrycznych, ale ekonomicznie na dzisiaj przedsięwzięcie się nie spina. Wciąż jest za mało „elektryków” na niemieckich drogach. Z pewnością dla naszego programu, to kolejne, po norweskim bardzo cenne doświadczenie. Wskazuje na konieczność racjonalnego inwestowania i budowy elektromobilności nad Wisłą. Przykład niemiecki jasno dowodzi, że dysproporcja pomiędzy infrastrukturą, a całym system sprzedaży aut elektrycznych może wywołać odwrotne skutki do oczekiwanych, włącznie z niechęcią do rozwiązań, które w perspektywie czasu zdają się być nieuniknione.

Niemieckie firmy z branży energetycznej na koniec roku 2017 oddały w sumie właścicielom aut elektrycznych ponad 11 tysięcy stacji do publicznego ładowania. Z tego blisko 560 do tzw. szybkiego ładowania, co oznacza, że ciągu kilkudziesięciu minut podczas np. spożywania obiadu można naładować baterie do 80% ich pojemności i ruszyć w dalszą drogę. Plany niemieckiego rządu zakładają, że do końca 2018 roku liczba miejsc do ładowania będzie wynosiła ponad 30 tysięcy. Specjaliści wyliczyli, że przy obecnej infrastrukturze, żeby uzyskać efekt ekonomiczny musi być zarejestrowanych w Niemczech około miliona aut napędzanych prądem. Przekonali się, że rosnąca liczba budowanych stacji nie jest tożsama z rosnącą liczbą kupowanych samochodów elektrycznych. Gdzie zatem leży problem? Podstawowy tkwi w lokalizacji stacji. Jednym słowem miejsca, w których właściciele „elektryków” najchętniej i najczęściej ładują swoje auta. Zdecydowana większość z nich akumulatory swoich samochodów ładuje w domu. Wykorzystuje w tym celu ładowarki sprzedawane wraz z samochodem lub korzysta z tzw. wallbox’a – domowej ładowarki zainstalowanej np. na ścianie w garażu. Jeszcze inni preferują ładowanie w miejscu pracy. Póki co, ładowarki dostępne w miejscach publicznych cieszą się małą popularnością wśród prywatnych właścicieli aut elektrycznych.

stacjeW Polsce do końca 2020 roku ma powstać 6 tysięcy publicznych stacji do ładowania samochodów elektrycznych i 400 stacji typu supercharger (szybka ładowarka). Realizacja projektu ma kosztować 300 mln. złotych. Mam nadzieję, że wyciągniemy wnioski dla naszych rozwiązań z przykładów norweskich i niemieckich i tym samym unikniemy błędów przy wdrażaniu polskich rozwiązań w zakresie elektromobilności.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...