Tylko na TEN-T

Ze wstępnego porozumienia zwartego przez PE i Radę UE, wynika, że autostrady i drogi ekspresowe należące do Transeuropejskiej Sieci Transportowej (TEN-T) do końca 2030 roku zapewnią infrastrukturę do ładowania samochodów elektrycznych – co 60 kilometrów. Nad Wisłą w ramach wspominanego układu dróg powstanie 3 800 kilometrów tras. Lokalny TEN-T umożliwi, szybkie, bezpieczne połącznie: Warszawy, Szczecina, Poznania, Łodzi, Wrocławia, Krakowa oraz Trójmiasta z europejskimi stolicami. Plan wypełnia także zapisy zawarte w pakiecie „Fit for 55”, dotyczące ograniczenia emisji pochodzącej z samochodów spalinowych. W myśl przywołanego, wzdłuż sieci dróg powstaną huby do ładowania elektryków – osobówek, co 60 kilometrów, a „dostawczaków”, co 120 kilometrów. Kłopot polega na tym, że do punków trzeba dostarczyć moc na poziomie 600kW, a z inwentaryzacji sieci i mocy, wynika, że jako kraj nie dysponujemy ani jednym ani drugim. Dodatkowym problem są istniejące punkty, ponieważ odległości pomiędzy nimi nie spełniają warunków zawartych w porozumieniu. W efekcie trzeba dobudować i zasilić kolejne. „Czarne dziury” infrastruktury znajdują się na odcinkach pomiędzy Poznaniem a Koninem, Płońskiem a Mławą, Ostrowią Mazowiecką a Suwałkami wzdłuż powstającej drogi ekspresowej. W sumie tylko po jednej stronie dróg brakuje nieco ponad 60 punktów, a w przypadku uwzględnienia drogi powrotnej deficyt osiąga poziom przekraczający 120 hubów. Istniejące 150, które działają lub mają działać nawet nie zbliżają się do zaplanowanej na 2026 rok mocy tj. 400kW – o zakładanych do 2030 roku 600kW już nie piszę. Dzisiaj raptem 10 ładowarek jest w stanie spełnić parametr 400kW. Wynika z tego, że zanim pozostałe 140 zacznie ładować z planowaną przez PE i Radę UE mocą, będą musiały być rozbudowane. Przypomina to, trochę sytuację z Izerą. Nie ma fabryki, w której ma być produkowane polskie auto elektryczne, a pracownia Pinifarina już przeprojektowuje zaprojektowany samochód, żeby sprostał zapotrzebowaniu rynku. Trudno sobie zobrazować skalę przedsięwzięcia, jakie należy przeprowadzić przy krajowej sieci TEN-T, ale punkt do ładowania samochodów z mocą 400kW odpowiada zapotrzebowaniu na moc (prąd) w około 20 domach jednorodzinnych średniej wielkości. Z kolei moc sięgająca 600kW, to już 30 domów. Rok 2026 rozpocznie się za trzy lata i to w dobie światowego kryzysu energetycznego, w którym Europejczycy zostali zmuszeni do oszczędności na niespotykaną do tej pory skalę i drożynę wszystkiego, co wymaga energii elektrycznej. Jak do tego się ma ortodoksyjna indoktrynacja elektromobilna? Czy ludzie mający wpływ na naszą codzienną egzystencję w ogóle biorą, to pod uwagę? Dodatkowo w Polsce tematowi smaczku nadaje długość ścieżki legislacyjnej w przypadku budowy stacji szybkiego ładowania (z dużą mocą, prądem stałym). Średni czas od projektu do pierwszego ładowania zajmuje około dwa lata. Nie pozostaje zatem nic innego, jak z niecierpliwością oczekiwać, nie tylko na stacje, ale także na pozostałe do miliona 970 000 elektryków na polskich jezdniach, nie wyłączając Izery.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...