To nie jest śmieszne!

Policjanci z Wysp Brytyjskich coraz częściej i głośniej skarżą się na auta elektryczne w służbie. W tych, już nie raz zabrakło prądu podczas pościgu za złoczyńcami i trzeba było zrobić dwugodzinną przerwę na ładowanie, po czym kontynuować pogoń. Problem w tym, że nie bardzo było już kogo gonić. W radiowozach stosunkowo często dochodzi do zakłóceń ciągłości w dostawie energii. Wówczas do akcji wchodzi oficer dyżurny i wysyła wsparcie – lawetę, która podwozi policyjnego elektryka do najbliższej, ogólnodostępnej stacji ładowania. W tym czasie, ludzie prawa, mają chwilę wytchnienia i zamiast patrolować ulice czekają na prąd w elektroradiowozie. Jeżeli funkcjonariusze – szczególnie podczas ścigania przestępców, uważnie śledzą stan naładowania baterii i zasięg, mają szansę przed rozładowaniem na wymianę samochodu na taki z pełną baterią. Tyle, że trzeba wrócić na posterunek, żeby rotować automobil. Gangsterzy takimi problemami nie są obarczeni. W pełni korzystają z walorów napędu spalinowego. Jadąc z bardzo dużą prędkością i pełnym bakiem nie muszą się obawiać, że zabraknie paliwa, to zupełnie inaczej niż w przypadku pościgowego auta elektrycznego stróżów prawa. Jak podkreślają brytyjscy policjanci ich zadaniem jest dbanie o bezpieczeństwo obywateli, a samochody elektryczne skutecznie im to uniemożliwiają. W okręgu Gloucestershire w służbie jest 435 pojazdów z czego 91, to samochody z napędem w pełni elektrycznym. Sytuacja zapewne się zmieni po 2030 roku. Wówczas bandyci też będą musieli przeprowadzać napady z wykorzystaniem elektryków i szanse się wyrównają.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...