Lotus Evija, czyli „pierwszy istniejący” w akcji

Auto dysponuje mocą 2 000 KM i obecnie znajduje się w fazie przedprodukcyjnej, chociaż pierwszy egzemplarz został zaprezentowany w lipcu tego roku.

Piekielną moc Lotus’owi dostarczają cztery silniki elektryczne – po jednym na koło. Każdy z nich dysponuje mocą 500 KM. Rozwiązanie pozwala na swobodne przekazywanie mocy w zależności od panujących warunków drogowych.

Warto wspomnieć, że ze względu na napęd elektryczny, maksymalna moc każdego z silników dostępna jest od zera. Umożliwia ciągłe, nieskrępowane przyspieszanie do osiągnięcia prędkości maksymalnej.

W efekcie, Evija, czyli jak tłumaczy nazwę producent: „pierwszy istniejący” osiąga prędkość 300 km/h po 9 sekundach. Wcześniej, po trzech 100 km/h, a po sześciu 200 km/h.

Maksymalna prędkość elektrycznego Lotus’a to 322 km/h i jadąc z taką prędkością prądu wystarcza na około 7 minut.

W przypadku jazdy cywilnej zasięg Evija, to około 400 kilometrów na jednym ładowaniu.

Jak na super bolid przystało możliwości naładowania akumulatorów są równie imponujące. Przyjmując, że powstaną ładowarki o mocy 800 kW, ładowanie nie potrwa więcej niż 9 minut.

Zakładając ładowanie z mocą 350 kW trwa 12 minut.

Pozostaje jeszcze kwestia ceny. Auto zostanie wyprodukowane w liczbie 130 egzemplarzy, co nie pozostaje bez wpływu na cenę. Obecnie trwają zapisy i żeby stać się właścicielem „pierwszego istniejącego” trzeba przelać na konto producenta 280 tysięcy euro wpisowego. Krótko przed odbiorem elektrycznego Lotus’a uzupełnić wpłatę, tak żeby ostateczna kwota osiągnęła ponad 2 miliony euro. Jeżeli wierzyć doniesieniom cała seria już została sprzedana.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...