Jak zabić EV

Henry Ford: „Myślenie, to najcięższa praca z możliwych, pewnie dlatego tak niewielu ją podejmuje”. Od zacytowanych słów minęło wiele czasu, a bezrobocie zatacza coraz większe kręgi. Jednym z przykładów na „najcięższą pracę z możliwych” jest pomysł podniesienia akcyzy za prąd do ładowania samochodów elektrycznych. Obecna wynosi 5 złotych za megawatogodzinę, bez względu na wykorzystanie energii. Jednak w przestrzeni publicznej, pojawiła się wątpliwość, co do sprawiedliwości społecznej, jednej taryfy dla wszystkich. Źródłem zwątpienia jest pytanie – dlaczego bogaci właściciele samochodów na prąd, mają płacić taką samą akcyzę za ładowanie swoich drogich aut, co osoby ogrzewające prądem dom? Jest olej napędowy i opałowy. Pierwszy m.in. napędza samochody i jest obłożony wyższą akcyzą aniżeli opałowy, który, jak nazwa wskazuje służy do ogrzewania. Jeżeli, zatem są dwie akcyzy na paliwo płynne, to takie samo rozwiązanie, powinno dotyczyć energii elektrycznej. Do ogrzewania niższa akcyza dla samochodów wyższa. Chcesz mieć EV, to płać bogaczu paskudny! No tak, ale w ciągu 10 lat „bogaczy paskudnych” przybędzie, ponieważ wymusi to, rynek. Po 2030 roku, centralny rząd z Brukseli, ustawowo zakaże, produkcji i rejestracji samochodów spalinowych. W związku z tym, pozostaną auta elektryczne, które będziemy ładowali prądem. Kierując się przykładem oleju można wysnuć przypuszczenie, że jeżeli ktoś ładuje elektryka z gniazdka, to tak, jakby okradał skarb państwa z akcyzy. Na pytanie, z jakiej racji energia elektryczna do ładowania auta ma kosztować tyle samo, co ta zasilająca pralkę! Uzasadnienia brak, zatem w przestrzeń, ruszyła niczym błyskawica myśl osadzona na prostej zasadzie – tym z widłami trzeba wmówić, że ci z pochodniami, chcą im odebrać widły i temat lud rozwiąże sam. Podążając śladem pokrętnej logiki, akcyza na prąd do ładowania samochodu elektrycznego powinna być znacznie wyższa. Ogólnodostępna stacja do ładowania, do każdej pobranej z sieci kilowatogodziny powinna doliczyć podwyższoną akcyzę i dodać cenę energii według operatora. W domu do gniazdka w garażu najpierw trzeba będzie wpiąć „licznik akcyzy”, a następnie wtyczkę ładowarki. Ładowanie bez „adaptera akcyzowego” byłoby przestępstwem, takim samym, jak stosowanie oleju opałowego do napędzania samochodu. Podczas kontroli kierowca elektryka musiałby okazać wskazanie adaptera, sprawdzane z przebiegiem EV i czasem ostatniego ładowania. No tak: „Kiedy rozum śpi, budzą się demony”, oby spały snem spokojnym i głębokim – dobranoc.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...