Żeby nikt, się nie dowiedział !

W kuluarowej ciszy z pominięciem opinii publicznej, operatorzy energetyczni domagają się możliwości zdalnego odłączania punktów ładujących samochody elektryczne np. w godzinach szczytu poboru mocy, czy dużego obciążenia sieci. Niewątpliwie jest to kolejny argument dla przeciwników pojazdów elektrycznych. Nie dość, że technologia i koszty produkcji baterii do EV cały czas wymagają dopracowania, budowa sieci do ładowania kuleje, to jeszcze wszystkim odbiorcom elektryczności grożą przerwy w dostawie prądu do gospodarstw domowych. Ponadto już od dłuższego czasu branża energetyczna mówi o konieczności budowy elektrowni i linii przesyłowych i to nie tylko w kontekście elektromobilności. Dzisiaj sieć w Polsce nie jest w stanie przyjąć i przesłać energii pochodzącej z OZE od indywidualnych wytwórców. Za chwilę lekceważenie realnego problemu doprowadzi do coraz częstszych sytuacji, jak w ostatnim czasie w Portugalii i Hiszpanii. Obecnie podłączenie większej ilości samochodów elektrycznych do ładowania w tym samym czasie może całkowicie załamać dostawy energii, a w konsekwencji black-out w wielu krajach na Starym Kontynencie. Zaskoczenie wywołuje, że motoryzacyjni elektrosceptycy jeszcze nie wpadli na pomysł, żeby zainicjować ładowanie w jednym czasie i dobitnie udowodnić niewydolność systemu energetycznego. Norwegowie i Niemcy, już pracują nad zmianami zapisów w ustawie o energetyce. Nieoficjalnie, zmiany mają dawać producentom i operatorom zajmującym się przesyłem prądu, prawo do odłączania punków ładujących (ogólnodostępnych i domowych) w godzinach szczytu poboru mocy z sieci. W uzasadnieniu można przeczytać, że dzieje się to w trosce: „o stabilność całego systemu energetycznego”. Tym samym można się spodziewać podjęcia próby usankcjonowana możliwości odcinania od prądu ładujących się elektryków. Machiavelli’styczny pomysł na razie jest procedowany w zaciszu gabinetów, po tym, jak niemieccy dziennikarze ujawnili plany rządzących. Operatorzy w przeciwieństwie do polityków, zapowiadają walkę o prawo do wyłączania zasilania w godzinach szczytu. Lobbują za przegłosowaniem ustawy energetycznej w parlamencie. Zapowiadają, że nie będą wyrażali zgody na kolejne przyłącza dużej mocy (zasilania stacji do ładowania). W praktyce oznacza to, że w przypadku posiadania domu, właściciel elektryka albo będzie mógł przygotować obiad na kuchence indukcyjnej albo ładować samochód. Kłopot dotyczy nie tylko aut w pełni elektrycznych, ale także plug-in, czyli z wtyczką i możliwością uzupełnienia prądu w bateriach dzięki ładowaniu z gniazda w garażu. Jednak te, mają istotną przewagę nad w pełni elektrycznymi – pracuje w nich również silnik spalinowy, który można zasilić w każdej chwili w milionach miejsc, w dowolnym czasie, bez załamania całego systemu i sprowadzenia na okoliczną społeczność black-out’u.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...