pracy

Wynika to z mojej codziennej pracy

Około siedem lat temu, odebrałem telefon od szefa wszystkich szefów z pytaniem – „możesz zastąpić na trzy tygodnie rzecznika w zarządzie dróg, bo już kolejnego wykończyli” – delikatnie pisząc, ponieważ słowa były bardziej dosadne. Później jeden z najbliższych współpracowników szefa, przyznał, że robili zakłady ile wytrzymam w tym miejscu.

Jak występuje się w roli rzecznika drogowców, pojęcie pracy pod presją, w ciągłym stresie, stanie zagrożenia, czy kryzysu, nabiera zupełnie innego znaczenia i wymiaru. Tutaj deadline, to stan permanentny. Skala porażki, czy swoistej klęski jest również inna w odniesieniu do normalnego świata PR-u, czy komunikacji. Powszechna opinia i stereotypy, każdego dnia zbierają swoje żniwo, a przykłady można mnożyć. W porównaniu z rzecznikami tysięcy innych branż, którzy odpowiadają tylko za organizację, którą reprezentują, ja zbieram i odpowiadam na wszystkie możliwe ciosy. Jak każdy w tej branży, piszę i planuję. Dystrybuuję informacje z odpowiednim wyprzedzeniem, ale nigdy nie znam dnia i godziny kryzysu. Miejsce mogę w miarę określić, ponieważ, to wszędzie tam, gdzie firmy zewnętrzne prowadzą roboty drogowe. Historie są przeróżne. Począwszy od za płytko położonego gazociągu, przez przebicie magistrali wodociągowej oraz wiele, jeszcze innych. Efekt jest zawsze ten sam. Przelewająca się fala krytyki.

Stąd decyzja o pisaniu Bloga, a tym samym zostaniu rzecznikiem w dobrej sprawie. Promowaniu w Polsce elektromobilności. Nie tylko aut elektrycznych, ale także rowerów oraz skuterów. Budowy stacji do ładowania.  Uruchomienia wszystkich możliwych działań w tym finansowych, które sprawią, żebyśmy w krótkim czasie zostali beneficjentami zmian, które zachodzą w dziedzinie motoryzacji, a jednocześnie zadają się być nieuniknione.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...