Długo nie trzeba było czekać na ekonomiczne skutki ręcznie sterowanej gospodarki. Jak podaje Bloomberg marża bawarskiej marki samochodów z Monachium w III kwartale obecnego roku spadła do najniższego poziomu od czterech lat. Do polityki Brukseli, wyniszczającej europejski przemysł motoryzacyjny doszły gigantyczne koszty napraw wadliwego układu hamulcowego dostarczonego dla BMW AG przez Continental AG, a także spadek sprzedaży w Chinach. W państwie Środka, tylko w ciągu trzech miesięcy siła nabywcza zmalała o 30 procent. Same naprawy wydrenowały z budżetu Grupy ponad miliard dolarów, ponieważ trzeba było naprawić ponad 1,5 miliona aut. Dodatkowo, koncern przez przygodę z hamulcami wstrzymał dostawy setek tysięcy swoich pojazdów, które od dekad dostarczały „Radości z jazdy.” W efekcie tzw. marża zysku przed policzeniem odsetek i podatków osiągnęła 2,3 procent z zaplanowanych, co najmniej 6 procent. Do tego, BMW i Mercedes w Azji, zostali znokautowani przez BYD. Zresztą niewiele lepsza jest kondycja VW. Koncern planuje zamknięcie trzech zakładów tylko w samych Niemczech. Z kolei BMW, przyznało się, że zysk operacyjny sięgnął 1,7 miliarda euro w III kwartale obecnego roku, a to o 2,65 miliarda mniej niż w adekwatnym okresie roku 2023. Przychód bawarskiej marki spadł o 15,7 procent do 32,4 miliarda w porównaniu do minionego roku sprzedażowego. Dodatkowym problemem dla europejskiej branży motoryzacyjnej może być wynik wyborów za Wielką Wodą. Zwycięzca, Donald Trump, już w kapani wyborczej groził wprowadzeniem wyższych ceł na import ze Starego Kontynentu. W efekcie Monachijski producent kultowych samochodów, przynajmniej w Polsce sprowadził dealerów do poziomu punktów odbioru, skonfigurowanych i zamówionych nowych aut w centrali. Lokalny sprzedawca może jedynie zaoferować darmowe dywaniki na zimę i wkładkę do bagażnika. Podejrzewam, że nowy model dystrybucji testowany przez Grupę przełoży się na kolejne spektakularne wyniki i wartość firmy na giełdzie.