Wnioski przyszły w porę

Nie powinno być nadużyciem stwierdzenie, że niemiecki przemysł motoryzacyjny do perfekcji doprowadził udoskonalanie silników spalinowych, a w szczególności diesla. Wspomniane znalazło także swoje odzwierciedlenie w polityce PE. Po kolejnych wynalazkach konstruktorów znad Men‘u w Brukseli głosowano nad ustawami redukującymi CO2 w spalinach i tym samym, niemieckie koncerny samochodowe spełniając coraz bardziej restrykcyjne normy, powiększały produkcję i zyski. W pewnym momencie utraciły instynkt i zaczęły kreować wyniki testów, które zweryfikowali Amerykanie i doszło do skandalu nagłośnionego przez media na całym świecie. Grupa zajmująca się wytarzaniem i sprzedażą pojazdów „dla ludu”, wspierała silniki spalinowe oprogramowaniem, które tylko w trakcie badania spalin obniżało wyniki szkodliwej emisji. Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska za popełnione nadużycie wnioskowała o nałożenie kar w wysokości, które producenta mogły doprowadzić do bankructwa. Wówczas na arenę weszła ówczesna kanclerz i wynegocjowała jedynie odszkodowania dla oszukanych klientów i marka ocalała. Najprawdopodobniej zliberalizowane podejście do wyciągnięcia konsekwencji za oszustwo sprawiło, że Niemcy w dalszym ciągu były orędownikiem Pakietu Fit for 55 i kolejnych restrykcji dotyczących złej emisji. Dodatkowo w międzyczasie pojawiły się samochody elektryczne, które zintensyfikowały politykę odchodzenia od napędów spalinowych. Wszystko układało się do połowy lutego. Wówczas w PE została przegłosowana doktryna o zakazie rejestracji samochodów z napędem innym niż elektryczny po 2035 roku. Z kolei w drugim tygodniu marca nastąpił nieoczekiwany zwrot w akcji, ponieważ podczas posiedzenia Rady Unii Europejskiej, Niemcy zawiesiły poparcie dla planowanych zmian. Najprawdopodobniej powodem rewizji poglądów okazała się czysta ekonomia. W 2022 roku, chińskie firmy wyprodukowały 2 miliony elektryków, które zasiliły lokalny rynek. Z kolei Niemcy w ChRL znalazły nabywców na 155 tysięcy sztuk EV. Przypuszczalnie matematyka nakłoniła decydentów do refleksji. Doszli do wniosku, że bez znaczenia jest fakt, że niemieckie koncerny mogą złożyć dowolną liczbę samochodów, jeżeli nie mają do nich akumulatorów wysokonapięciowych, których głównym producentem są Chiny. Nie pozostaje zatem nic innego, jak wybudować na Starym Kontynencie giga fabrykę baterii do aut i dopiero po tym, forsować zmiany z Fit for 55. Jednak na to, potrzebny jest czas, a 12 lat, to zdecydowanie za mało, żeby uniezależnić się od Państwa Środka. Niemiecka gospodarka odebrała niepokojący sygnał, który dobrze zinterpretowała. Forsowanie dzisiaj dyktatu zmierzającego do śmierci aut napędzanych sokiem z dinozaura jest tożsame z przegraną Europy z chińską konkurencją.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...