Trudny rynek

Znakomitej większości kupujących nowy samochód w salonie siwieją włosy na myśl, że jak wyjadą z parkingu dealera, to wymarzony pojazd natychmiast traci 10 procent swojej wartości. Z każdym rokiem jest gorzej i tak przez pięć lat. Po upływie wspominanego czasu auto w dalszym ciągu traci, ale nieco wolniej. W tym miejscu mam dobre wiadomości dla wszystkich kierowców z wyłączeniem właścicieli Tesli. Analitycy jednego z amerykańskich portali internetowych zajmującym się handlem używanymi samochodami zebrali dane z ponad miliona ofert, które pojawiły pomiędzy listopadem 2022 roku, a październikiem 2023 roku. Z analizy wynika, że obecnie auta na rynku wtórnym utrzymują lepiej cenę niż w 2019. Zanim wirus pochodzący z Chin zmienił życie mieszkańców Ziemi cena auta salonowego po pięciu latach spadała o 50 procent – w tej chwili o 38 procent. Podobno na wynik wpłynął utrzymujący się w dalszym ciągu deficyt wywołany wirusem. Aut na rynku jest mniej, co przekłada się na wysokie ceny. Najlepiej wartość utrzymują używane pikapy i nieduże SUVy pochodzące z kraju Kwitnącej Wiśni. Niezmiennie od lat najdroższe są kultowe modele sportowe producenta ze Stuttgartu. W przypadku sygnatury „911” wartość po wyjechaniu z salonu i jeździe przez pięć lat zmienia zmienia się na poziomie 9 procent. Zupełne przeciwieństwo stanowią samochody elektryczne i tzw. luksusowe. Limuzyny BMW serii 5 i 7, a także X5 tracą ponad 60 procent, podobnie, jak Cadillac i Maserati Quattroporte. Jednak niekwestionowanym liderem spadków są wszystkie modele produkowane przez fabrykę ekscentrycznego milionera Elona. Zdecydowanie przegrywają nie tylko z samochodami z napędem tradycyjnym, ale także hybrydami np. wartość Prius’a po pięciu latach zmienia się o 27 procent. Z opracowania wynika, że jeżeli kupować, to za Wielką Wodą, samochody elektryczne i tylko od Musk’a.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...