Dzisiaj już coraz mniej osób pamięta, że kiedyś żarówka, to była bańka szklana z drucikiem wolframowym w środku, który świecił, a gwint był wykonany z aluminium.
Opowieści o żarówkach LED graniczyły z science fiction, o cenie nawet nie ma co pisać. Nawet eksperci w mediach wypowiadali się, że ze względu na technologię i cenę, to szybko się u nas nie przyjmie. Jedynym argumentem za była oszczędność prądu.
Podobnie będzie z samochodami z napędem elektrycznym. W tej chwili już nie stoimy przed wyborem elektryczne, czy spalinowe. Pozostaje jedynie odpowiedzieć sobie na pytanie, ile czasu zajmie wymiana i kiedy się zakończy. Z odpowiedzią na pytanie, nie mają kłopotów producenci aut. Volkswagen podaje rok 2030. Mercedes 2022, a Volvo deklaruje, że już 2019 roku wszystkie samochody marki będą zelektryfikowane. Wynika z tego, że za kilka lat auta z silnikami spalinowymi będą stanowiły gratkę tylko dla kolekcjonerów. Młodzi ludzie będą je podziwiali w muzeach techniki, podobnie, jak teraz tradycyjną żarówkę, która przeżywa swój renesans w charakterze ozdobnego elementu wnętrza – retro. Zmian już nie unikniemy.
Ważne jest to, żeby czynnie uczestniczyć w tym procesie. Nie dopuszczać do degradacji naszego środowiska. Nie pozwolić, żebyśmy dalej byli rynkiem zbytu dla aut używanych z Europy zachodniej. Chcemy, czy nie, stajemy się świadkami nowego podejścia do samochodu. Zjednoczmy siły w drodze, żeby stać się jak najszybciej beneficjentami zmian dla siebie i naszego otoczenia.