Temat zamknięty

Znana firma z branży energetycznej, ponad rok temu postanowiła w jednym z polskich miast zbudować sieć umożliwiającą korzystanie z aut na minuty. Do współdzielenia wybrała samochody z napędem elektrycznym od producenta z Bawarii. Pech chciał, że samochód z napędem elektrycznym nie tylko może się bezkarnie poruszać po buspasach, ale na dodatek jest bardzo szybki, ponieważ pełną moc osiąga natychmiast po naciśnięciu pedału gazu. I to właśnie druga z cech, ostatecznie przesądziła o rezygnacji operatora z projektu współdzielenia EV. Klienci korzystający z carsheringu, co chwila byli sprawcami kolizji drogowych, ponieważ auta, które współdzielili okazały się być dla nich za szybkie.

W efekcie, dzisiaj operator poszukuje podmiotu, który wraz z aplikacją przejmie wypożyczanie aut na minuty.

Jednak hiobowa wieść już się rozlała i chętnych do przejęcia interesu brak. Przypomina to, wcześniejszą historię współdzielenia w jednym z polskich miast na zachodzie. Usługa największą popularność uzyskała po ogłoszeniu przez firmę wygaszenia i wyprzedaży używanych samochodów elektrycznych: Nissana Leaf i Renault Zoe.

Pomysł współdzielenia elektryków w kraju nad Wisłą się nie spiął – nie z powodu kosztów ładowania, czy eksploatacji. Istotny dla opłacalności okazał się koszt generowany przez konieczność dyslokowania aut w miejsca, które cieszyły się największym zapotrzebowaniem. Jednak kluczowym powodem, generującym miesięczne straty na poziomie około pół miliona złotych miesięcznie była nieodparta chęć przyduszania gazu w EV przez użytkowników, którzy dodatkowo całkowicie nie dbali o współdzielone pojazdy.

W efekcie, wiele aut w bardzo krótkim czasie zostało porozbijanych, podrapanych, powgniatanych. Większość uszkodzeń wymagała napraw, wymian podzespołów, lakierowania, ponownego obrendowania. Część została całkowicie rozbita. Bywały także przypadki kradzieży EV. Koszty napraw, ubezpieczenia, leasing, spowodowały, że idea wypożyczania samochodów z napędem elektrycznym na minuty w naszej szerokości geograficznej całkowicie się nie sprawdziła.

Warto przypomnieć, że to właśnie firmy carsheringowe napędzały polski, motoryzacyjny rynek samochodów elektrycznych. Wpływały na rosnące z roku na rok słupki sprzedaży EV. Wszystko wskazuje na to, że teraz napięcie poważnie spadnie.

Przyczyną spadku-upadku jest brak szacunku dla cudzej własności. Deficyt odpowiedzialnych użytkowników, którzy rozumieją i chętnie korzystają z nowej na polskim rynku usługi transportowej. Za to, w dalszym ciągu ma się dobrze mentalność socrealistyczna, siermiężność i brak kultury użytkowania tego, co wspólne. Z czasów tzw. komuny w łańcuchu DNA pozostało kolektywne niszczenie tego, co nie jest moje. Jak nie moje to niczyje, zatem można to rozp…ć.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...