Ilość wpisów w portalach społecznościowych wzrasta, a wraz ze wspomnianymi mnożą się komentarze, które są bardziej zatrważające niż treść pierwotna. Z lektury wynika, że tzw. menele wraz z rozbudową infrastruktury do ładowania pojazdów elektrycznych, odkryli nowe źródło dochodu. Na potęgę wycinają, miedziane kable do ładowania, łączące stację z pojazdem, po czym w ustronnym miejscu, po rozpaleniu ogniska wypalają izolację i uzyskują cenny surowiec, który upłynnią w skupie na popularne małpki. Patologiczny proceder ułatwiają zabezpieczenia prądowe stacji, ponieważ m.in. na wypadek uszkodzenia izolacji kabla, natychmiast wyłączają prąd, żeby zabezpieczyć użytkownika przed porażeniem. Doskonale o tym wiedzą ekipy z brzeszczotami w dłoniach. Cięcia wykonują spranie, szybko, skutecznie i tak kursują od ładowarki do ładowarki. Nie dość, że rozbudowa infrastruktury idzie nad Wisłą, jak „krew z nosa”, to jeszcze to, co udało się zbudować, sukcesywnie plądruje element. Nie dość, że wiele punktów do uzupełnienia prądu w akumulatorach trakcyjnych EV nie działa, to jeszcze część tzw. szybkich, ładujących prądem stałym, w krótkim czasie z dużą mocą, pada łupem grabieżców złomu. Dla właścicieli pojazdów bateryjnych, to dodatkowy problem, ponieważ może się okazać, że z przyczyn niezależnych staną w połowie drogi pomiędzy czynnymi stacjami z elektrycznością i kablem. Oczywiście za dodatkową opłatą, podczas ubezpieczania samochodu można się zabezpieczyć na przywołaną okoliczność, ale jak mówi jeden z komediowych bohaterów: „to nie są tanie rzeczy.” Marną pociechą jest fakt, że z procederem borykają się również inne kraje unijne. Mimo napiętnowania aktów bezmyślności w ostatnim czasie, zuchwałość złodziei przekroczyła kolejną granicę. Kradną już nie tylko kable o większych przekrojach na stałe instalowane przy ładowarkach, ale również przewody, którymi właściciele elektryków podpinają auta do punktu ładowania. Złodzieje obserwują ofiarę i jak się oddali od samochodu, odcinają kabel pomiędzy dwoma wtyczkami i zabierają w celu odzyskania miedzi. Cena kilograma pierwiastka (Cu) w skupie, to 26 złotych. Koszt kabla do ładowania o długości około 6 metrów z zarobionymi wtyczkami z zabezpieczeniem, to około 2 000 do 3 000 euro. Czym większy przekrój kabla (średnica), tym wyższa cena. W polskich warunkach za podane kwoty można kupić całą domową ładowarkę tzw. wallbox’a natomiast kabel za złotówki, stanowi ułamek kwoty podanej w euro. Nową działalność, motoryzacyjni elektrosceptycy ironizują wykorzystując, jako kolejny argument przeciwko elektromobilności. W komentarzach klarują, że np. nie można ukraść dystrybutora ze stacji paliw płynnych albo, że nie ma sensu wycinać węży, ponieważ nikt ich nie kupi, zatem nie stanowią żadnej wartości.
20styczeń