Sieć nie wytrzyma

Proces ruszył nieodwracalnie. Efektem są zmiany w globalnej motoryzacji i przesiadanie się do samochodów z napędem elektrycznym. Jedną z wielu konsekwencji, wzrost zapotrzebowania na energię, a dużym problemem, niedostosowanie sieci do jej przesyłu. Szacunki wskazują, że za niespełna 8 lat po drogach Starego Kontynentu będzie jeździło 65 milionów aut elektrycznych, a 5 lat później 130 milionów. Kłopot w tym, że to wszystko trzeba będzie gdzieś naładować, zatem w tym samym czasie, powstanie około 65 milionów stacji do ładowania EV. Kolejne budowane trzeba będzie podłączyć – zasilić z istniejącej infrastruktury. W pewnym momencie, zapotrzebowanie odbiorców na moc będzie wielokrotnie większe od możliwości przesyłu – zabraknie sieci. Już obecnie wyzwaniem jest zaspokojenie wszystkich potrzeb energetycznych w tym m.in. kierowców elektryków. Wielu ładuje baterie w godzinach tzw. szczytu, czyli największego poboru mocy w ciągu doby, co dodatkowo obciąża infrastrukturę przesyłową. W krajach o najwyższym wskaźniku rozwoju motoryzacji napędzanej energią, operatorzy oferują prąd do ładowania w niższej cenie, jeżeli właściciel EV zdecyduje się uzupełnić deficyt w ogniwach poza godzinami największego poboru. Wykorzystują w tym celu aplikacje mobilne, przekazujące bieżące informujące o obciążeniu systemu energetycznego. Kierowcy, którzy przesiedli się do elektryków, do takich zachowań są nieprzyzwyczajeni. Do tej pory, podjeżdżali na stację benzynową o dowolnej godzinie i uzupełniali paliwo w zbiorniku. Nikt ich nie informował, że jest szczyt i obciążą dystrybutor. Mało tego, nie przesyłał sms z zaproszeniem – teraz możesz zatankować litr w cenie niższej o 20 groszy. Z autem elektrycznym jest inaczej. Na przykład w Niemczech, właściciele stacji do ładowania zapraszają po godzinach szczytu i oferują tańszą energię do ładowania. Jednak przy 130 milionach aut na prąd, rozwiązanie będzie mało efektywne. W trwającej rewolucji motoryzacyjnej poza zmuszaniem kierowców do przesiadania się do aut elektrycznych, równolegle należy rozwijać sieć do ich ładowania wespół z infrastrukturą przesyłową. Zmiana napędu jest lansowana, co najmniej od 10 lat, a z nią, niemrawo i dość spontanicznie budowane punkty ładowania z pominięciem nowych linii przesyłowych. Konsumpcja prądu, wliczając w nią kierowców elektryków, rośnie każdego roku o około 30%. Pożeramy coraz więcej energii elektrycznej w ciągu doby. Ważną zmianą, która negatywnie wpłynie na wytrzymałość systemu będzie liczba jednocześnie ładujących się samochodów. Trudno oczekiwać od właścicieli EV, że będą podróżowali tylko w nocy i uzupełnili prąd w akumulatorach pod jej osłoną. W 2035 roku rozwój motoryzacji napędzanej prądem wywoła wzrost eksploatacji linii przesyłowych z obecnych 19% do 80%, a obciążenie z 21% do 90%. Zbliżające się kłopoty, dostrzegają jedynie analitycy i znawcy branży energetycznej. Politycy brukselscy, głosujący za kolejnymi, restrykcyjnymi normami emisji CO2, czekających nas problemów nie dostrzegają. Kłopoty z prądem najszybciej dotkną pionierów elektromobilności, kraje, które odjechały najszybciej i są liderami na Starym Kontynencie. W elektryfikacji motoryzacji i rozwoju stacji dzisiaj dominują Brytyjczycy, za nimi są Niemcy, Francuzi, Włosi, Hiszpanie i Holendrzy. Przy obecnej dynamice w ciągu nieco ponad dekady, w wymienionych państwach członkowskich UE znajdzie się zdecydowana większość europejskich stacji dedykowanych dla EV. Skromny odsetek w Polsce, Portugalii, Danii. Dysproporcje w dostępnie z każdym rokiem są coraz większe, a dyrektywy unijne dotyczące zakazu rejestracji nowych samochodów z napędem spalinowym po 2035 roku, dotyczą wszystkich państw w Unii. Obyśmy się nie doczekali sytuacji, jak obecnie z samochodami z napędem wodorowym – możemy je kupować, ale najbliższa, ogólnodostępna stacja do tankowania znajduje się w Berlinie. Rozwiązaniem dla energetycznych rozterek może być dalsza cyfryzacja zarządzania siecią i aplikacje inteligentnego ładowania aut. Jednak sama technologia sobie nie poradzi. Równie ważne dla stabilności systemu są Odnawialne Źródła Energii – farmy, jak również instalacje indywidualne. Zmiany w prawie energetycznym, które wejdą w życie w Polsce od 01 kwietnia zmienią zasady rozliczania z oddającymi prąd do sieci. Wspomniane będą mniej korzystne i mają zachęcać nie tylko do budowy instalacji fotowoltaicznej, ale także do instalowania przydomowych magazynów energii, tak żeby zwiększyć autokonsumpcję. Obecny system jest wydolny m.in. dzięki biurokracji. Konieczności uzyskania niezliczonych pozwoleń, decyzji, zgód, budowy przyłączy, odbiorów technicznych. W Polsce w niektórych przypadkach cały proces może zająć 24 miesiące – od pomysłu do pierwszego ładowania. W naszych warunkach, energetyczne linie przesyłowe dodatkowo chroni duża dysproporcja pomiędzy dochodami, a ceną nowego samochodu elektrycznego i niskie dopłaty do zakupu. Mankamentem jest słabo rozwinięta sieć do ładowania samochodów elektrycznych i brak porozumień pomiędzy dostawcami prądu w zakresie ujednolicenia opłat i dostępności – każdy operator oczekuje swojej karty bądź aplikacji. Do nieskrępowanego korzystania z dobrodziejstw motoryzacji poruszanej prądem na obecnym poziomie, czyli napędów spalinowych, zasięgów na jednym tankowaniu i samego tankowania jeszcze długa droga i to przed całą Europą, nie tylko wschodnią.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...