Samochód szkodzi zdrowiu

Kolejny poziom absurdu i manipulacji, rodem z filmu: „Nie patrz w górę”, objawia się w reklamach samochodów. Jeżeli jakiś produkt w opinii decydentów może być szkodliwy lub mieć skutki uboczne (np. palenie papierosów, picie alkoholu), to reklama bezwzględnie musi zawierać informację o jego negatywnym wpływie na potencjalnego użytkownika. Okazuje się, że do szkodliwych produktów zalicza się także samochody. W świecie marketingu i reklamy najważniejsze jest wzbudzić emocje, zainteresowanie, dyskusję – wywołać reakcję. W przypadku aut od wielu lat jest to coraz trudniejsze, ponieważ obrazy filmowe, promujące różne marki i modele są cenzurowane. Dzisiaj emocje są zakazane, a informacja na dole ekranu, bawi do łez niczym komedia. Ostrzega, że na filmie znajduje się przepisowo poruszający samochód, jedzie po zamkniętej drodze, a prowadzi go zawodowy kierowca. Często znajduje się też przypomnienie, by nie próbować tego samemu albo przed użyciem skontaktuj się z lekarzem. Tak, to ostanie z pewnością jest wskazane, szczególnie przed projekcją reklamy na antenie. Teraz wizualna zachęta do kupna samochodu nie może być zabawna, interesująca, prowokująca mało tego za głośna. W historii marketingu już zdarzyły się przypadki zdjęcia reklamy z emisji, ponieważ dźwięk wydechu był za agresywny, pewnie dlatego jest coraz więcej reklam aut na baterie. Jedną z reklam japońskiego producenta Komisja Etyki Reklamy zdjęła za to, że na jednym ujęciu zawodowy kierowca najechał na linię ciągłą. Weryfikacji podlega również twarz występującego w reklamie np. rozszerzające się źrenice, ponieważ sygnalizują niezdrowe emocje z pewnością wywołane osiągami auta, przyśpieszeniem, prowadzeniem w zakrętach, przyczepnością albo dźwiękiem w środku. Żarty się skończyły i podprogowe namawianie do złego też. Nie ma emocji, radości, przyjemności, zabawy z jazdy samochodem. Wsiadasz i jedziesz. Nie rozczulasz się nad walorami estetycznymi, a już na pewno jezdnymi. Systemami nagłośnienia, nawigacji, autonomicznej jazdy. Zasadniczo samochód masz za karę. Czym bardziej szkaradny i kiepski tym lepiej. Cieszyć się nie ma z czego, a na pewno nie z samochodu. Francuski rząd, obrał ten kierunek i już od 01 marca, każda reklama samochodu będzie musiała zawierać jedną z trzech informacji:
„Na krótkie podróże wybieraj rower lub idź na piechotę.”
„Pomyśl o carpoolingu”, czyli (wspólnym podróżowaniu jednym samochodem z innymi osobami, jadącymi w podobnym kierunku).
„Codziennie korzystaj z transportu publicznego.”
Jeden z komunikatów bezwzględnie musi być zamieszczony w widocznym miejscu i dotyczy to wszystkich nośników analogowych i cyfrowych. W przypadku lektora, po zakończeniu reklamy samochodu elektrycznego – nawet produkcji francuskiej musi poinformować o szkodliwości elektromobilizmu dla cywilizacji. Oczywiście decydenci są zachwyceni swoim pomysłem i głęboko wierzą, że lud francuski weźmie sobie do serca słowo pisane i mówione i masowo znaczenie rezygnować z transportu indywidualnego na rzecz chodzenia pieszo i komunikacji zbiorowej. Odnoszę wrażenie, że wraz z rozwojem techniki, idzie nam coraz gorzej. Nie tylko nie potrafimy słuchać, ale też rozmawiać. Jeszcze kilka lat temu reklamy były zabawne, śmieszne z dozą szaleństwa, a nawet absurdu. Śmiano się z nich, rozmawiano, wiele przeszło do kanonu klasyki. Nikt nie potrzebował didaskaliów objaśniających, że to fikcja na potrzeby sprzedaży, promocji produktu. Dzisiaj coraz częściej pozbawiamy się radości i przyjemności. Uśmiechu za kierownicą, miłych gestów, które świadczą o grzeczności i kulturze. Uśmiechajmy się do siebie i bądźmy dla siebie bardziej wyrozumiali, a powróci dawna radość z codzienności.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...