Z zasady analizy finansowe interesują głównie ludzi biznesu, tych którzy do pracy chodzą w garniturach, pasjonatów wykresów, Excela, amatorów kawy z mlekiem o niskiej zawartości laktozy. Cywile mojego pokroju, osobnicy niegroźni, aczkolwiek ciekawi świata, sięgają po dane z potrzeby wiedzy, nietuzinkowych zainteresowań albo dlatego, że YouTube się zaciął. Ostatnio moją uwagę przykuł raport opublikowany przez serwis Car Industry Analysis. Zespół analityków podzielił się rezultatami badań z wyników finansowych producentów samochodów. Niekwestionowanym liderem jest Ferrari, które równie trudno kupić, co odzyskać godność po cenie serwisowania. Firma z Maranello zarabia średnio 117 980 euro i więcej na jednym sprzedanym aucie. Dla nieśledzących kursy walut dodam, że to ponad pół miliona złotych. Wszystko za samochód, który można kupić mając zaproszenie, rekomendację papieża i nieskazitelny przebieg moralny potwierdzony przez co najmniej dwóch stałych klientów. Tuż za wielbicielami pasty w sosie pomidorowym i parmezanem, uplasował niemiecki sznycerek od modelu 911. Historyczny porządek i precyzję wyceniają na około 23 000 euro. Trzecie miejsce przypadło duetowi Jaguar i Land Rover. Wyspiarze kasują od każdej sztuki „nówki” około 8 500 euro. Za brytyjską parą znaleźli się Bawarczycy: 7 280 euro; zespół gwiazdy: bez kilku euro 7 000 i elektryczna marka, ekscentrycznego miliardera ze Stanów z wynikiem 4 450 euro pod warunkiem, że klient nie zszedł ze starości w oczekiwaniu na opóźniony odbiór auta czy aktualizacji oprogramowania.. Zestawienie zmykają modele, znanej japońskiej marki, która obok Czechów jest niekwestionowanym liderem sprzedaży na Starym Kontynencie. Koncern zadowala się zyskiem na poziomie 2 850 euro od egzemplarza ale to nie zysk jednostkowy robi wrażenie tylko ilość. Atutem jest skala sprzedaży. Toyota sprzedaje tyle samochodów w Europie, że gdyby każdy egzemplarz był osobą, mogliby założyć własne państwo. Rozbieżność interesów między producentem a konsumentem jest coraz większa i trudno tego nie zauważać. Jedni chcą zarobić miliony, drudzy chcą być po prostu mobilni. W każdej karoserii kryją się pieniądze. Marże, matematyczne i sprzedażowe sztuczki i jak na trik magiczny przystało trzeba przykuć uwagę klienta na czymś innym, a nie na cenie.

08wrzesień