Połączone przewody

Szybkość rozwoju elektromobilności, bezpośrednio zależy od dynamiki powstawania infrastruktury do ładowania samochodów elektrycznych. Branża w dalszym ciągu mówi o konieczności pokonywania wielu barier. Wśród nich to, czas uzyskania akceptacji przez Urząd Dozoru Technicznego, a także koszty przyłączy. W Polsce jest niespełna 1 180 stacji prądu zmiennego i zaledwie 540 prądu stałego – zwanych potocznie szybkimi, to znaczy umożliwiającymi uzupełnienie energii w ogniwach w czasie niespełna godziny. Użytkownicy aut elektrycznych, eksperci oraz operatorzy sieci ładowania, zgodnie przyznają, że potrzeby są ogromne, a rzeczywistość posępna. Wymieniają m.in. dwa powody małej dynamiki rynku. Kiepskie, lokalne doświadczenie, które jest widoczne w porównaniu z operatorami globalnymi, a także nieprecyzyjność przepisów regulacyjnych, które wpływają na czas realizacji projektów i inwestycji – szybkości powstawania stacji. Nie bez znaczenia dla całego procesu jest czas budowy przyłączy energetycznych przez Operatora Systemu Dystrybucyjnego. Od OSD, zależy jaką energię dostarczy do ładowarki. Zanim operator sieci stacji do ładowania EV doczeka się przyłącza musi przejść skomplikowaną procedurę. Zobowiązany jest wystąpić o warunki przyłączeniowe do sieci energetycznej do lokalnego OSD. Odpowiedź jest udzielana w ciągu około 30 dni dla sieci niskiego napięcia, czyli przyłączenia stacji o mocy do 150 kW i 60 dni dla przyłączania stacji do sieci średniego napięcia, czyli mogącej ładować z mocą powyżej 150kW. Zgoda na przyłączenie do średniego napięcia potrzeba jest również w przypadku, w którym w jednej lokalizacji operator chce postawić więcej niż jedną ładowarkę. Od udzielonej przez Operatora Systemu Dystrybucyjnego odpowiedzi zależą zasady budowy przyłącza oraz przydział mocy. Rafał Czyżewski – Prezes GreenWay przyznaje wprost, że w praktyce na przyłączenie do sieci czeka się 18 – 24 miesiące, ale zdarza się, że okres ten jest znacznie dłuższy. Dopiero po wybudowaniu przyłącza energetycznego przez OSD operator stacji może rozpocząć budowę własnej części przyłącza oraz wykonać instalację stacji. Następny problem stanowi odbiór przez Urząd Dozoru Technicznego. Proces może zająć około 2 miesięce, a to minimum na przygotowanie wniosku, zawarcie umów dystrybucyjnych, zrobienie pomiarów i sam odbiór. W praktyce trwa to, o wiele dłużej. W efekcie czas od chwili uzyskania miejsca na postawienie stacji do momentu jej uruchomienia i pierwszego ładowania może wynieść 2 lata, pod warunkiem, że procedura realizowana przez OSD jest sprawnie realizowana. Jednocześnie przedstawiciel operatora stacji do ładowania dodaje, że bywają projekty, których realizacja przekroczyła 3 lata. Perturbacje dotyczą przyłączy niskiego napięcia. W przypadku przyłączy średniego napięcia, projektowanie i wykonawstwo przyjmuje na siebie operator stacji. W związku z tym, w rodzimych warunkach, całość kosztów, które należy ponieść podczas budowy stacji do ładowania w Miejscach Odpoczynku Podróżnych (MOP) ponosi operator stacji do ładowania. Wymusza to, konieczność przyłączenia do sieci średniego napięcia. W efekcie w niektórych przypadkach koszt budowy przyłącza do sieci Operatora Systemu Dystrybucyjnego – przekracza koszt zakupu i instalacji ładowania tzw. dużej mocy, czyli 100 kW. Zdarzają się projekty, które mogą pochłonąć nawet 600 000 złotych. Istotnym problemem do rozwiązania w procesie budowy stacji ładowania w MOP jest uporządkowanie własności. Dzisiaj grupa właścicieli generuje dodatkowe koszty, każdy żąda dla siebie daniny w postaci szeregu opłat. W efekcie trudno obecnie w polskich warunkach zbilansować opłacalność przedsięwzięcia.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...