pożar

Płoną na lądzie i na wodzie

Informacja o płonącym samochodowcu u wybrzeży Holandii, 50 kilometrów na północ od wyspy Ameland zbiegła się w czasie z komunikatem jednej z galerii w mieście Neptuna. Zarządca podjął decyzję o zakazie parkowania samochodów na baterie w poziemnej części garażu. W regulaminie korzystania znalazł się czytelny zapis o wyłączeniu z parkowania samochodów wyposażonych w instalację LPG oraz elektrycznych. Dla nieczytających przed wjazdem został umieszczony znak o obowiązującym zakazie. Zawiadujący obiektem wyjaśniają, że zakaz uzasadniony jest szczegółowymi analizami zagrożeń wynikających z samozapłonu elektryka i technicznych możliwościach ugaszenia pożaru na terenie podziemnego parkingu. Nową procedurę przyspieszył opisany, a później szeroko komentowany w przestrzeni publicznej pożar bateryjnego bolidu z gwiazdą w logo marki. Strażacy walczyli z ogniem przez ponad 20 godzin z zastosowaniem kilku technik gaśniczych, których zastosowanie umożliwiła wolna przestrzeń. Zarządca szczerze wyjaśnił, że ochrona parkingu może odholować pojazd, ponieważ znajduje się na terenie prywatnym, z którego korzystanie określają ogólnodostępne przepisy wewnętrze. Oznacza, to, że odpowiedzialni za bezpieczeństwo nie są skrępowani przepisami odnoszącymi się do dróg publicznych i usunięcia pojazdu łamiącego przepisy. Oczywiście na pierwszy plan wysuwają się argumenty związane z bezpieczeństwem i zapobieganiu wydarzeniom zagrażającym życiu. Trudno nie zgodzić się z argumentacją oglądając na profilach społecznościowych pożar statku Fremantle Highway transportującego blisko 3 000 samochodów w tym elektryczne i być obojętnym na informację, że to najprawdopodobniej jeden z elektryków przyczynił się do tragedii na morzu.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...