Polska jest drugim na globie producentem baterii do samochodów elektrycznych, wyprzedzają nas Chiny, w których powstaje połowa wszystkich elektryków na świecie. Ponadto, fabryki renomowanych producentów, którzy wynieśli nasz kraj na drugą pozycję, nieprzerwanie zwiększają swój potencjał i po rozbudowie jeden z nich będzie wytwarzał milion akumulatorów trakcyjnych rocznie. Do tego w trakcie realizacji są kolejne przedsięwzięcia, jak np. w Prusicach. W miejscowości położonej pomiędzy Poznaniem, a Wrocławiem powstaje firma, która w ciągu roku będzie produkowała elektrolit do akumulatorów wysokonapięciowych do pół miliona EV. Jeszcze w obecnym półroczu ma zostać postawiona kolejna fabryka produkująca akcesoria do samochodów elektrycznych, a na tym podobno nie koniec. Lokalizacjami nad Wisłą nieprzerwanie są zainteresowani wiodący producenci z Niemiec i Korei Południowej. W efekcie w ocenie obserwatorów rynku, szósta pozycja Polski na globalnym rynku dostaw jest całkowicie niezagrożona i się umacnia. Dzisiaj baterie litowo-jonowe do EV stanowią 2,4 procent całego polskiego eksportu. Wartość sektora w ciągu sześciu lat przekroczyła poziom 38 mld złotych. Jedyne, co wzbudza poważne wątpliwości, to fakt, że do produkcji samochodów elektrycznych jest potrzebne sześć razy więcej surowców mineralnych aniżeli do wytworzenia auta tradycyjnego. Niezbędne są nie tylko 53 kilogramy miedzi, ale także pierwiastki ziem rzadkich – litu około 9 kilogramów, niklu 40 kilogramów, kobaltu 13 kilogramów i grafitu 67 kilogramów – dane pochodzą z opracowania Międzynarodowej Agencji Energetycznej (MAE).

20lipiec