Nie szkodzić

Sztuka pozbawiania większości wpływu na to, co jej dotyczy nazywana jest polityką. Wspominałem o tym wcześniej w kontekście, zakazów, nakazów, restrykcji, kar finansowych dla koncernów produkujących samochody, jeżeli nie spełnią coraz bardziej restrykcyjnych norm CO2.

Rok 2019 dla wszystkich pasjonatów motoryzacji zapowiada się bardzo obiecująco, ale nie za sprawą nowych technologii, tylko limitów CO2, uchwalonych w Brukseli. W salonach pojawi się zdecydowanie większa liczba aut elektrycznych i plug-in (spalinowo-elektrycznych z możliwością doładowania baterii z gniazda domowego).

W myśl nowych przepisów, liczba wyprodukowanych przez daną markę aut zelektryfikowanych w łącznym zestawieniu ze spalinowymi, ma dać wynik emisji CO2 zgodny z wytycznymi. W innym przypadku producenci samochodów będą musieli zapłacić kary za przekroczenie emisji.

Działanie, niewiele ma wspólnego z wolnym rynkiem i ekonomią. Póki co, klienci nie są zainteresowani nabywaniem elektryków na potęgę. Producenci z tego tytułu ponoszą dodatkowe koszty, po to, żeby spełnić dyrektywy unijne i nie płacić kar, a my Drodzy Klienci, za to wszystko musimy zapłacić z własnej kieszeni.
Chyba nikt z Was nie sądzi, że koncerny samochodowe przyjęły na siebie koszty elektrycznej rewolucji. Fabryki są po to, żeby przynosić zyski udziałowcom, a nie dokładać do interesu, żeby klientom było dobrze.

Klienci zaś potrafią doskonale liczyć. Dopóki cena elektryka jest o połowę wyższa od auta z napędem tradycyjnych, to wybierają spalinowca. Z pewnością tego faktu nie zmienią żadne dyrektywy. Trendy na rynku motoryzacyjnym może jedynie zmienić spadek cen EV, który jest zresztą zapowiadany na trzecią dekadę. Do tego: dopłaty, zwolnienia z podatku, akcyzy, przywileje. Doskonale to widać w krajach, w których właściciele samochodów z napędem elektrycznym korzystają z całej gamy zwolnień, co stanowi uzasadnienie dla zakupu elektryka. W krajach, w których dopłaty do zakupu są symboliczne i właściciele nie mogą liczyć na zwolnienia, które w perspektywie czasu zbilansują poniesione wydatki na zakup, potencjalni klienci, autami elektrycznymi nie są zainteresowani.

W efekcie wymuszeń w 2020 roku w salonach będzie zauważalny wzrost liczby oferowanych pojazdów napędzanych prądem. Jeżeli ulgi nie ożywią rynku, to klientów do zakupu pobudzą dodatkowe obciążenia finansowe, zakazy wjazdu do stref czystego transportu i inne restrykcje, które obejmą auta z napędem tradycyjnym. I tak właśnie działa współczesna polityka. I co ma wspólnego z definicją Arystotelesa wg. którego, polityka, to rodzaj sztuki rządzenia państwem, której celem jest dobro wspólne.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...