Nie jesteśmy sami

Tak przynajmniej wynika z wypowiedzi Christian’a Lindner’a – niemieckiego ministra finansów, który podczas spotkania zorganizowanego przez Zrzeszenie Niemieckiego Przemysłu (BDI), powiedział, że niemiecki rząd nie zgodzi się na zaplanowane przez unijnych urzędników kolejne opodatkowanie samochodów z napędem spalinowym. Danina ma zostać nałożona na kierowców wraz z początkiem 2026 roku. Kierowca rejestrujący nowe auto z tradycyjnym napędem zostałby obciążony dodatkowym podatkiem „od spalin”. Dla prawdy warto dodać, że produkcja zestawu akumulatorów do jednej Tesli wiąże się z emisją CO2 porównywalną do eksploatacji auta benzynowego przez 8 lat. Przytoczoną daną upublicznił Szwedzki Instytut Środowiska. Wracając do deklaracji Lindner’a, przywołana nie wyklucza kontynuowania prac nad elektryfikacją niemieckiej motoryzacji. Stanowi natomiast jasny sprzeciw wobec niedorzecznych pomysłów i zmuszania Europejczyków do przesiadania się do pojazdów elektrycznych z wykorzystaniem restrykcji, nakazów, zakazów, dyktatu. Swoją drogą hipokryzją jest walka o klimat przez likwidację tradycyjnej motoryzacji przy jednoczesnym akceptowaniu barbarzyńskiej eksploatacji pierwiastków ziem rzadkich (litu, kadmu), które są niezbędne w produkcji zestawów baterii do EV z gwarancją eksploatacji przez 10 lat, a po przywołanym okresie konieczność wymiany na nowe. Nie do zaakceptowania jest retoryka polityków skoncentrowana na motoryzacji, a stroniąca od transportu morskiego, lotniczego, kolejowego i wpływu wymienionych na złą emisję, a w konsekwencji globalne ocieplenie.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...