Minęły blisko dwie dekady od chwili pojawienia się wynalazku, który rewolucjonizuje jeden ze znanych nam światów, a pomimo to, ciągle jest pod prąd. Branża powinna ufundować specjalną nagrodę dla zdeterminowanych, nieustępliwych i wytrwałych, niczym Bogusław Linda w „Psach” Pasikowskiego. Wielu skuszonych, programem dotacji do zakupu samochodu elektrycznego, uległo pokusie bez zastanowienia się nad warunkami garażowania i ładowania auta na baterie. Mieszkających w domach, problem nie dotyczy i już na starcie są na wygranej pozycji w porównaniu z pozostałymi, ponieważ dysponują miejscem i własną infrastrukturą do ładowania. W zdecydowanie gorszej sytuacji są mieszkańcy tzw. zabudowy wielorodzinnej. Nie dość, że sąsiedzi w wielu przypadkach są wredni i rozpętują piekło jeżeli w garażu zamiast auta z silnikiem Diesla ma być garażowany elektryk, to jeszcze instytucje publiczne, które reprezentują jedyną, słuszną władzę, skutecznie utrudniają instalację ładowarek w garażach, czy halach parkingowych. W końcu urzędnicy nie od dzisiaj wiedzą, że samochody elektryczne, co chwilę same się zapalają, a w szczególności w garażach. W zachodniej części Europy w przeciwieństwie do Polski, decydenci już wiedzą, że najpopularniejszymi miejscówkami do uzupełniania prądu w ogniwach jest dom i miejsce pracy. Tyle teoria, a w praktyce nie jeden właściciel elektryka zdążył już osiwieć, walcząc o pozwolenie na zainstalowanie prywatnego wallboxa (domowej ładowarki). W kierowcę wali nie tylko wspólnota mieszkaniowa na czele z tzw. administratorem, ale jeszcze pracownicy operatorów energetycznych, w których interesie leży zwiększenie sprzedaży prądu. W wielu przypadkach, polscy prekursorzy elektryfikacji motoryzacji, czekają dwa lata na zgodę, która umożliwi instalację własnego punktu ładowania. Nie brakuje też takich, którzy niczym, wcześniej wspomniany Linda, włączą do końca, czyli w sądzie administracyjnym o uchylenie decyzji odmownej – instalacji, domowej stacji ładowania. Jednak, jak podaje PAP, wydaje się, że przeskoczyła iskra w obwodach Ministerstwa Klimatu i Środowiska i widać już zbliżającą się nowelizację ustawy o elektromobilności, która zmusi administratorów (zarządców) nieruchomości (budynków) do sporządzenia ekspertyzy w temacie instalacji, indywidualnej ładowarki pojazdu elektrycznego w terminie 14 dni od daty wpłynięcia wniosku. W przypadku niedotrzymania terminu przypisanego, właściciel EV może przejąć inicjatywę. Jeżeli ekspertyza przygotowana na zlecenie wnioskującego potwierdzi techniczne możliwość montażu wallboxa i nie ma ustawowych przesłanek stojących na przeszkodzie, właściciel elektryka będzie mógł od razu przystąpić do realizacji inwestycji i żadna zgoda nie będzie mu potrzebna! Tym samym skończą się „wspólnotowe” odmowy w uzasadnieniu, których można było przeczytać „nie, bo nie.” Często podparte opowieściami z „zielonego lasu” o nagminnie, samozapalających się pojazdach bateryjnych z hybrydami plug-in włącznie. Projekt nowelizacji czeka na omówienie, a następnie przegłosowanie w sejmie i senacie. Właścicielom samochodów z możliwością ładowania z sieci elektrycznej nie pozostaje nic innego, jak czekać z nadzieją na zmiany w podstawowym zakresie eksploatacji aut z tzw. zerową emisją miejscową.

27czerwiec