Kasy już brak

Wystarczyła zaledwie na dwa tygodnie. 07 stycznia Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej ogłosił nabór wniosków do programu: „Plus wsparcie infrastruktury do ładowania pojazdów elektrycznych i infrastruktury do tankowania wodoru”, a 21 stycznia środków już zabrakło. Dedykowane 315 milinów złotych, fundusz wyczerpał na dopłaty do ładowarek prądu stałego o mocy co najmniej 150 kW. Wnioski o dofinansowanie mogli składać przedsiębiorcy, jednostki samorządu terytorialnego, spółdzielnie oraz wspólnoty mieszkaniowe, a także rolnicy indywidualni. Nabór aplikacji umożliwiał uzyskanie dofinansowania do 50% tzw. kosztów kwalifikowanych przedsięwzięcia. Do 2028 roku, NFOŚiGW na budowę infrastruktury do ładowania samochodów elektrycznych zabezpieczył 870 milionów. Środki, które pozostały w budżecie mogą jedynie zostać przeznaczone na dotacje do stacji o mocy nie mniejszej niż 22 kW – nie ogólnodostępnej i stacji o mocy nie mniejszej niż 22 kW wyłącznie na własne potrzeby, a także stacji ogólnodostępnych o mocy od 50 kW do mniej niż 150 kW oraz stacji tankowania wodoru. Czas w jakim skończyły się pieniądze na realizację programu odsłania ogromne braki w infrastrukturze, mającej obsługiwać samochody elektryczne. Obecnie w Polsce dostępnych jest zaledwie 50 ładowarek o mocy powyżej 150 kW. Moc umożliwia szybkie ładowanie baterii w EV w zaledwie kilkadziesiąt minut. Wydatnie skraca czas podróży w dłuższych trasach na autostradach i drogach krajowych. Dla ścisłości dodam, że skraca też żywotność akumulatorów – czym częstsze ładowanie z tzw. stacji szybkiej, tym wydajność ogniw się zmniejsza. Trudno też pominąć fakt, że proces budowy przyłączy energetycznych przez Operatorów Systemu Dystrybucyjnego nie należy do łatwych i szybkich. Zanim budujący stację do ładowania doczeka się odpowiedzi od OSD musi przebrnąć przez skomplikowaną procedurę. Zobowiązany jest wystąpić o warunki przyłączeniowe do sieci energetycznej, a czas na przyłączenie może osiągnąć od 18 do 24 miesięcy. W przypadku przyłączy średniego napięcia, projektowanie i wykonawstwo przyjmuje na siebie inwestor. W efekcie zdarzają się projekty, które mogą pochłonąć nawet 600 000 złotych, zatem 315 milionów stanowi kroplę w morzu potrzeb polskich inwestycji w infrastrukturę dla EV. I tak problem rozwoju rodzimej motoryzacji napędzanej prądem się zamyka. Aut na baterie nie ma gdzie ładować, szczególnie w trasie, a operatorzy nie chcą budować stacji, ponieważ EV nad Wisłą jest w dalszym ciągu zbyt mało, żeby biznes ładowania się opłacał. W tej sytuacji rozwiązaniem mogą być instalacje PV zapewniające prąd z Odnawialnych Źródeł Energii wraz z magazynem energii i ładowarką do EV.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...