Wielu coraz częściej zadaje tytułowe pytanie w kontekście obaw, że po uruchomieniu rządowych dopłat do zakupu używanych samochodów elektrycznych, Polska stanie się składowiskiem zużytych akumulatorów pochodzących z różnego rodzaju pojazdów na baterie. Teoretycznie jest jeszcze czas, żeby przygotować się na elektromobilność również w dziedzinie obsługi baterii po utracie ich pojemności. Hipotetycznie, opisywanym można nadać tzw. „drugie życie”. Dzięki wspomnianemu po zakończeniu eksploatacji w EV mogą jeszcze pracować kolejne od ośmiu do dziesięciu lat, jako banki energii. Rozwiązanie jest już stosowane we Francji, Niemczech, Stanach Zjednoczonych, czyli destynacjach, w których rozwój motoryzacji wprawianej w ruch prądem rozpoczął się ponad dekadę temu. Wysokonapięciowe akumulatory trakcyjne, które utraciły swoją pierwotną sprawność (pojemność), wykorzystywane są do budowania stacjonarnych lub mobilnych zasobników energii elektrycznej o pojemności od kilku kilowatogodzin do nawet kilku megawatogodzin. Do budowy nadają się praktycznie wszystkie stosowane przez producentów samochodów elektrycznych baterie wykonane w technologii litowej, czyli MMC akumulatory z zastosowaniem niklu, manganu i kobaltu oraz baterie LTO do budowy, których jest wykorzystywany tlenek tytanu. Najczęściej magazyny gromadzą prąd wytwarzany przez OZE i są wykorzystywane w różnych sytuacjach. Służą, jako zasilanie awaryjne, budów, imprez plenerowych, ale mogą także zasilać małe i średnie instalacje przemysłowe w godzinach szczytu energetycznego, żeby zmniejszyć pobór mocy i obciążenie sieci przesyłowych. Naszym decydentom po cichu podpowiem, że warto już dzisiaj pomyśleć – wiem czynność trudna, zatem nie wszystkim dostępna, o rozwiązaniach powszechnie stosowanych w zakresie powtórnego wykorzystywania elementów z pojazdów elektrycznych, a przede wszystkim baterii. Dobrze jest umieć wykorzystać sprawdzone praktyki, które pokazują, że nie zawsze radykalny recykling jest korzystny dla naszego środowiska.
16październik