Gotowi na wszystko?

Deklaracja padała i to na forum europejskim, ale czy na pewno, jako kraj jesteśmy przygotowani na wyrzeczenie się samochodów spalinowych i to już za 14 lat? W Glasgow w trakcie szczytu klimatycznego, przedstawiciele 100 krajów w tym Polski, zadeklarowali, że po 2035 roku całkowicie zaprzestaną rejestrować – nowe samochody spalinowe. Papier jest cierpliwy i przyjmie wszystko, nawet niedorzeczności. Podpisać można, bo czemu nie, ale trzeba myśleć nad skutkami, które najprawdopodobniej w tym przypadku nie będą żadne. 14 lat, szybko minie i zapewne „niewidzialna ręka rynku” wszystko brutalnie zweryfikuje, obnażając niedoróbki i niedociągnięcia. Do 2025 roku po naszych drogach ma jeździć 1 000 000 aut elektrycznych. Do wskazanej daty pozostały cztery lata, a do spełnienia marzenia brakuje blisko 980 000 sztuk samochodów napędzanych prądem. Przytoczony fakt rzuca słabiutkie światełko na kolejne zobowiązanie, najpewniej wywołane szczytem klimatycznym. Prawda jest naga, co nie oznacza, że wszystkich w równej mierze podnieca, ale dzisiaj nie jesteśmy przygotowani, ani na 1 000 000 elektryków za cztery lata, ani na budowę podyktowanej logiką infrastruktury do ich ładowania, nie wspominając o deficycie mocy i brakujących sieciach przesyłowych. Trudno, zatem nie zgodzić się z opinią prezesa Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego – Jakuba Farysia. Zdaniem szefa PZPM rząd już w tej chwili powinien zająć się pracami zmierzającymi do wywiązania się ze zobowiązania poczynionego w Glasgow. Ocenił, że decyzja jest bardzo ambitna, bo do roku 2035 zostało zaledwie 14 lat, a „…w Polsce przez ostatnie 30 lat, nie podjęto żadnych działań, by powstrzymać napływ starych, używanych samochodów, których co roku wjeżdża do naszego kraju ponad pół miliona. Wiek co najmniej połowy przekracza 10 lat” – zaznaczył prezes. Już dzisiaj niezbędne są rozwiązania prawne oraz podatkowe i podpowiada: „Na początek potrzebna jest zachęta podatkowa do tego, aby Polacy, którzy w przeważającej mierze jeżdżą samochodami używanymi, wymieniali je na młodsze.” Podkreślił, że chodzi o to, aby w płynny i racjonalny sposób eliminować z rynku stare pojazdy i tworzyć warunki do odmładzania floty. Zwrócił także uwagę na konieczność zintensyfikowania „…budowy publicznie dostępnych sieci stacji ładowania samochodów elektrycznych oraz tankowania wodorem”, uzasadniając, że „…producenci motoryzacyjni już zadeklarowali, że od 2025 roku, a najdalej w roku 2030, większą część ich produkcji, będą stanowiły auta z napędem elektrycznym.” Trudno odmówić prezesowi celnej oceny sytuacji. Podzielam opinię, że tylko uporządkowane, przemyślane, a nie żywiołowe realizowanie elektryfikacji polskiej motoryzacji przyniesie pożądane rezultaty. Obecnie w wielu przypadkach na czele instytucji państwowych, których misją jest poprawa polskiego klimatu, stoją osoby skoncentrowane na realizacji własnej polityki, a nie rządu, który reprezentują w terenie. Dodatkowo, bezideowi nominaci, pozbawieni są wiadomości i chęci. W końcu, jako państwo w Europie Środkowo Wschodniej, mamy szansę dokonać czegoś dobrego dla innych i dla siebie. Włączyć się w aktywność na rzecz kolejnych pokoleń – nie zmarnujmy tego, chociażby ze względu na dzieci. Zostawmy planetę przygotowaną na ich wejście w dorosłość. Nie zatruwajmy otoczenia egoizmem i skoncentrowaniem na własnych interesikach. Z szansą jest jak z pierwszym wrażeniem – można je zrobić tylko raz! Najwyższa pora na odpowiedzialność za słowa i podpisy. Czas na dialog, edukację, przygotowanie wysoko wykwalifikowanych fachowców. Zrozumienie, że to przyszłość, za którą jesteśmy odpowiedzialni dzisiaj. Rozmawiając, ucząc, wyjaśniając, należy tworzyć akceptację społeczną dla zadeklarowanej w Glasgow zmiany. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że to bardzo kosztowne, a w związku z tym, rozłożone w czasie. Do tego potrzeba jest odwaga i ludzie z otwartymi głowami, pełni pomysłów i determinacji, żeby je wprowadzać i to jak najszybciej. W innym razie na własne życzenie skażemy się na margines i protezy rozwiązań, które będą znacznie kosztowniejsze niż racjonalnie zaplanowane i zrealizowane. Nie bez znaczenia dla tematu jest interes ponad 500 000 osób zatrudnionych w polskim przemyśle motoryzacyjnym. Warto, to mieć na uwadze, zanim będzie za późno i ostatni polski przedsiębiorca, związany z branżą wyłączy prąd.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...