„Z próżnego i Salomon nie naleje”, czego empirycznie doświadczają przywódcy za naszą zachodnią granicą. Niemcy niczym imadło ściskają budżet na przyszły rok. Ofiarą obróbki już padł Fundusz Klimatu i Transformacji. W pierwotnej wersji do 2027 roku z przywołanego na inwestycje w ekologiczne rozwiązania miało zostać wydanych 160 mld euro, a po ściśnięciu już tylko 12 mld. Jedną z ofiar korekty są kierowcy, którzy zaplanowali zakup samochodu elektrycznego z wykorzystaniem rządowej dopłaty. Pisząc wprost, dofinansowanie skończyło się dużo wcześniej niż pierwotnie obiecywane, co potwierdził dla Deutsche Welle wicekanclerz i minister gospodarki Robert Habeck. W wywiadzie udzielonym 13 grudnia nie chciał podać konkretnej daty, ale trzy dni później doprecyzował, że wnioski o grat można składać do 17 grudnia br, tym samym wieść o utracie 6 000 euro do zakupu elektryka spadła na Niemców niczym grom z jasnego nieba. Ekonomia jest bezwzględna, zatem w najbliższym czasie można się spodziewać, że konsekwencją decyzji będzie spadek sprzedaży aut na baterie. Warto w tym miejscu przypomnieć, że we wrześniu Volkswagen ogłosił, iż rezygnuje z budowy nowej fabryki dla ev, a w listopadzie ograniczył produkcję samochodów elektrycznych ze względu na spadające zainteresowanie klientów. Zasady dotowania zmieniają się również nad Sekwaną. Pieniędzy nie dostaną kierowcy, którzy decydują się na zakup elektryków, których produkcja wiąże się ze „zbyt wysoką emisją CO2”. W konsekwencji dopłaty zostaną zlikwidowane do najlepiej sprzedających się we Francji: Dacii Spring, Tesli 3 oraz MG4. Jednocześnie francuski rząd, chce pozbawić dopłat zakup aut produkowanych w Chinach.
18grudzień