Znakomita większość z nas nawet nie przypuszcza, jak cenny stanowi zbiór informacji, które w zależności od profilu działalności „zbieracza” mogą zostać wykorzystane w różny sposób. Gromadzenie danych prowadzone jest z wykorzystaniem środków komunikacji indywidualnej. Agregowanie zaczyna się od chwili przyciśnięcia guzika z napisem START/STOP w aucie. Trudno współcześnie znaleźć samochody, które oferując niezliczone usługi cyfrowe nie byłyby wyposażone w modem połączony z siecią. Dzięki wspominanemu, koncerny motoryzacyjne uzyskują miliony informacji. Począwszy od tego, czy pojazd znajduje się w ruchu, czy stoi w garażu. Ile pokonuje kilometrów dziennie, w ciągu tygodnia, czy miesiąca. Na jakiej trasie. Jak często ma włączone wycieraczki, czy system audio, kierowca przekracza prędkość i trudne jeszcze do wymienienia inne. Oczywiście, czym więcej czujników (cyfrowych asystentów) tym poziom inwigilacji szerszy. Mikroprocesory, których montuje się coraz więcej, przetwarzają dane w komputerze pokładowym i wysyłają w chmurę producenta. Następnie w zależności od potrzeby są zaciągane i obrabiane przez Al bądź w starszych rozwiązaniach przez homo sapiens. Po opracowaniu trafiają z powrotem do „dawcy” z zaproszeniem np. na przegląd lub ofertą sprzedaży nowego samochodu, uzasadnioną danymi o eksploatacji, częstości korzystania, czy ilości pokonanych kilometrów. Propozycja jest skrojona na miarę i tak w rozmowie kierowca może się dowiedzieć, że silnik o mocy 245 KM nie jest pani, panu potrzebny, a słuchający zachodzi w głowę, skąd wiedzą, że nie należę do demonów prędkości, zbierających punkty od „niebieskich”, które nie można wykorzystać w Lidlu, czy innej Biedronce. Doradca może także zaproponować lepszy system audio, chociaż w minionym tygodniu przez przypadek wyszło na jaw, że w renomowanej marce ze Skandynawii, siateczki nagłośnienia miały inny napis niż głośniczki, które jakościowo stanowiły wartość z bazarku. Jednocześnie będąc kinetami, słyszymy miłą dla ucha melodię na nutę, że oferowany, nowy pojazd jest bardziej spersonalizowany, indywidualny, dedykowany jest bardziej nasz niż wszystkie, którymi jeździliśmy do tej pory. Wspaniałe – prawda? No kto nie da się skusić na taką magię słów – indywidualne, spersonalizowane tylko dla mnie, tylko moje, nie ma takiego drugiego. Niestety zdarzają się także i wcale nie rzadko przypadki dzielenia się informacjami z innymi, wykraczające poza granice branży. Zapewne, to z przywołanego powodu badacze rynku usług elektronicznych szacują, że wartość danych zbieranych przez elektronikę zainstalowaną w samochodach w 2030 roku wyniesie ponad 750 miliardów dolarów. Obecnie koncerny samochodowe odnotowują coraz większe zyski z handlu usługami cyfrowymi. W Stanach jeden z koncernów samochodowych wszedł w układ z siecią stacji benzynowych i oferuje na pokładzie produkowanych modeli elektroniczną informację o stanie ilości paliwa w zbiorniku i wskazuje najbliższą stację, z którą ma podpisaną umowę na wymianę usług. Wytwórcy pojazdów pobierają prowizję od informowania zainteresowane podmioty o przekraczaniu prędkości, niezapiętych pasach bezpieczeństwa, siły i częstości używania hamulców, spalania, a wymienionymi danymi głównie są zainteresowane firmy ubezpieczeniowe. W segmencie moto pojawił się nowy, doskonale zmonetaryzowany obszar – technologie cyfrowe. Dane są zbierane przez coraz bardziej zaawansowane półprzewodniki uzbrojone w Al. Oficjalne uzasadnienie odwołuje się do dobra i szczęścia kineta. Rzeczywistość, to pochodna świadomości powiększenia zysku na w nowym obszarze. Abonamenty doskonale się sprzedają. Dzisiaj, już nie kupuje się samochodu dla osiągów, emocji płynących z jazdy i prowadzenia tylko cyfrowej rozrywki, usług poruszających się na kołach.

05marzec
Deal danymi

Rzecznik Elektromobilności Autor
Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...