Jak podaje brytyjski dziennik poranny, samochody elektryczne przyczyniają się do większej degradacji nawierzchni jezdni na Wyspach aniżeli auta z napędem tradycyjnym. Tylko w minionym roku naprawy uszkodzonych dróg kosztowały podatników 12 mld funtów. W 2013 roku przywołana kwota wystarczyłaby na prowadzenie remontów przez dwa lata. Zdaniem autorów publikacji, elektryki niszczą nawierzchnię dwukrotnie bardziej niż pojazdy na sok z dinozaura. Dziennikarze powołali się na wyniki badań przeprowadzonych przez zespół naukowców z Uniwersytetu w Leeds. Badacze wyliczyli, że auta bateryjne obciążają jezdnie 2,24 bardziej niż benzynowe, a modele ważące powyżej dwóch ton rozjeżdżają warstwę ścieralną (ostania warstwa asfaltu na jezdni, po której jeżdżą pojazdy), aż 2,32 mocniej niż odpowiedniki spalinowe. Ponadto uczeni obliczyli, że przeciętnie samochód elektryczny jest o 312 kilogramów cięży od takiego samego tyle tylko, że z napędem tradycyjnym. Z kolei specjaliści od projektowania dróg podają, że dwukrotne zwiększenie nacisku na oś pojazdu wywołuje 16-krotnie większe uszkodzenie nawierzchni. W efekcie im większa masa pojazdu, tym większe prawdopodobieństwo powstawania rys, spękań, a następnie wykruszeń asfaltu. Zdanie kolegów z Leeds podzielają akademicy z Uniwersytetu w Edynburgu. Uważają, że zwiększenie udziału aut elektrycznych w ruchu przede wszystkim pojazdów dostawczych zwiększy uszkodzenia nawierzchni o jedną trzecią. John Low pokusił się nawet o szacunek, że w przypadku zastąpienia wszystkich autobusów i ciężarówek z silnikami diesla przez elektryki nakłady rządu oraz samorządów na utrzymanie dróg wzrosłoby o 164 miliony funtów. Jedynie autostrady względnie znoszą trudy elektryfikacji motoryzacji, ponieważ projektowane są i budowane z myślą o większych obciążeniach wywołanych przez ciągniki siodłowe wraz z naczepami. Najbardziej na degradację są narażone drogi lokalne przyjmujące ruch z głównych arterii i rozprowadzające po dzielnicach. Jednocześnie konserwatywna gazeta przypomina, że od 2019 roku ilość elektryków w Zjednoczonym Królestwie wzrosła dwukrotnie, a po wejściu rządowych przepisów o zakazie sprzedaży samochodów spalinowych po 2030 roku osiemdziesiąt procent ruchu po drogach będą generowały elektryki. Warto przypomnieć, że po opisie przez angielskie media efektów parkowania ev na parkingach wielopoziomowych, to kolejna publikacja wyrażająca obawy o stan infrastruktury drogowej w Wielkiej Brytanii.

06lipiec