Coś innego

Z YAMA – dealera NISSANA w Bydgoszczy i Toruniu padło pytanie – chcesz pojeździć e-NV 200? Oczywiście, odpowiedziałem tak, ponieważ auto napędzane jest silnikiem elektrycznym mimo to, że nie jest typową osobówką. To w zasadzie miejski dostawczak z naprawdę bardzo dużymi możliwościami.

Chcąc sprawdzić walory jezdne, jak również możliwości załadunkowe, postarałem się dla e-NV o pracę. Kilka razy załadowałem przestrzeń bagażową różnymi gratami o zróżnicowanej wielkości i wadze.

Auto po bokach ma przesuwane drzwi. Z tyłu rozchylane z możliwością wypięcia z ograniczników, co pozwala na wsunięcie z wózka widłowego palety. Niczym nieskrępowane dojście do przestrzeni bagażowej ze wszystkich stron, umożliwia wykorzystanie każdego centymetra kwadratowego powierzchni. To niesamowite ile ten samochód może pomieścić, chociaż z zewnątrz nie wygląda na mega pakowny. Z pewnością stanowi idealne rozwiązanie dla przedsiębiorców, którzy nie wożą towarów ciągnikami siodłowymi. Połykają kilometry na terenie miasta lub poza miastem, jednak nie w długiej trasie. Nie dziwi, zatem fakt, że w centrum Londynu e-NV 200 dowożą towary do sklepów w zielonych strefach ograniczonego transportu.

W przestrzeni dla kierowcy i pasażera jest jak w typowej osobówce, a dokładniej w crossover’ach NISSAN’A. W bazowej wersji wnętrze jest stonowane, bez ekstrawagancji. Kosmicznych zegarów, wskaźników, gigantycznych ekranów, skór oraz innych gadżetów bez, których miejskie auto nie może się obejść. e-NV 200, to miejski pracownik. Wszystko jest na swoim miejscu. Wygodne w obsłudze, intuicyjne. Klimatyzacja pracuje bez zarzutu i doskonale sobie radzi nawet w 40 stopniowym upale – sprawdziłem. Tuż za kierownicą znajdują się wszelkie niezbędne wskaźniki informujące kierującego o stanie naładowania baterii, zasięgu oraz innych istotnych funkcjach życiowych elektryka, tak, żeby uniknąć zbędnego postoju. To auto zarabia na siebie, zatem musi jeździć, a nie stać przy słupku ładowania, to odbywa się w nocy. W czasie wolnym dla e-NV i niższej, nocnej taryfie za prąd.

Przewaga elektrycznego e-NV 200 nad swoim odpowiednikiem z silnikiem tradycyjnym polega na tym, że jak na elektryka przystało pełna moc jest dostępna od zera. To naprawdę robi różnicę w tego typu samochodzie. Nie ma najmilejszych problemów z przyśpieszeniem, a tym samym wyprzedzaniem innych pojazdów nawet jak jest załadowane. Oczywiście, że jest różnica w dynamice w zależności od obciążenia, ale praktycznie jest niewyczuwalna. Wystarczy tylko przycisnąć nieco mocniej pedał gazu i e-NV natychmiast się zbiera, nie wydając najmniejszego dźwięku, wskazującego, że mu ciężko. To ogromna przewaga nad tradycyjnym silnikiem. Cisza i moc.

Dostawczy NISSAN na baterie na jednym ładowaniu pokonuje od 200 do blisko 300 kilometrów. Najważniejsze jest to, że może być ładowany z różnych źródeł. Zarówno prądem zmiennym, jak również stałym. W tym drugim przypadku czas ładowania ogranicza się do około 40 minut. Tyle ładują się baterie do 80% pojemności. Ładowanie prądem zmiennym z ładowarki domowej zajmuje 7 i pół godziny, natomiast z tradycyjnego gniazdka w garażu 21 godzin do pełnej pojemności akumulatorów.

e-NV 200 to nie tylko auto dostawcze może być również eleganckim, rodzinnym vanem w wersji EVALIA i zabrać na pokład siedem osób. W tym przypadku nie ma żadnych ustępstw podyktowanych przeznaczeniem elektryka. Auto może być super wyposażone. Uzbrojone w wszelkie wygody i nowinki elektroniczne.

Nie inaczej jest także w przypadku dostawczaka. e-NV 200 można dowolnie skonfigurować i wyposażyć. Nikt nie zabroni, żeby dysponowało na pokładzie gadżetami z eleganckiej limuzyny. Jedyny problem, że zamiast siedmiu osób może pomieścić tylko jedną, ale przecież 370Z, czy GT-R też są dwuosobowe.

Idealne auto w rodzinnym biznesie. Nie za duże, nie za małe i jak powiedział mi jeden z przedsiębiorców: „Panie w tym samochodzie, to najdroższa jest wymiana opon na zimowe.” No i to jest argument za, a co najważniejsze pochodzący z ust użytkownika.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...