chaos

Chaos nie jest rozwiązaniem

Wcześniej pisałem, że integralnym elementem rozwoju elektromobilności jest budowa infrastruktury do ładowania baterii w samochodach, czyli stacji. Przytoczyłem m.in. przykład z Norwegii. Kraju bezsprzecznie wiodącego w wdrażaniu elektromobilności. Norwegowie bardzo precyzyjne typowali miejsca do budowy stacji. Mimo to, po wybudowaniu okazało się, że lokalizacje nie do końca spełniły oczekiwania posiadaczy aut elektrycznych, którzy mieli ładować w nich swoje samochody. Podobnego przykładu doświadczyli też Niemcy. Wybudowane stacje w wcześniej przygotowanych miejscach, okazały się być nietrafione. Dodatkowym problemem stał się także typ zastosowanej stacji. Są stacje, które ładują akumulatory „elektryków” w standardowym trybie, jak również stacje tzw. szybkiego ładowania, czyli w ciągu kilkudziesięciu minut np. w czasie przerwy w drodze podczas podróży. Są także stacje, które mogą spełniać obie funkcje, czyli naładować baterie w standardowym trybie oraz szybkim. Produkowane są m.in. w Bydgoszczy przez Kolejowe Zakłady Łączności. Opcjonalnie posiadają możliwość ładowania prądem jednofazowym, trójfazowym oraz stałym (szybkie ładowanie).
W Norwegii okazało się, że w wielu wytypowanych miejscach zainstalowane zostały niewłaściwe stacje. Zamiast stacji szybkiego ładowania, zastosowano zwykłe stacje. Po tym doświadczeniu program budowy infrastruktury został szybko zweryfikowany. Norwegowie skupili się na zwiększeniu liczby stacji szybkiego ładowania.
Niemcy także zauważyli, że właściciele „elektryków” najchętniej ładują swoje samochody w domu i miejscu pracy. Bardzo słabym zainteresowaniem cieszą się punkty do publicznego ładowania. W związku z tym, również zmienili politykę w budowie infrastruktury elektrycznej.
Wybory miejsc do ładowania mają kluczowe znaczenie projektowe, a przede wszystkim finansowe. Stacje tradycyjne, wymagają przyłączy energetycznych mniejszej mocy. W konsekwencji mniejszych przekrojów kabli przyłączeniowych i przewodów. Pobierają mniej mocy w porównaniu ze stacjami szybkiego ładowania. Koszt ich zaprojektowania, wykonania i eksploatacji jest niższy w porównaniu do supercharger’a (stacji szybkiego ładowania). Jednak w przypadku ich zastosowania ładowanie baterii w aucie trwa kilka godzin. Stąd cieszą się ogromną popularnością w domach i miejscach pracy. Nie sprawdzają się w dalekich podróżach podczas przerw na ładowanie. W punktach, w których czas dla podróżujących ma znaczenie. Tutaj konieczne są do ładowania supercharger’y (stacje szybkiego ładowania). Umożliwią naładowanie baterii do poziomu 80% ich pojemności w ciągu kilkudziesięciu minut, a nie kilku godzin.
W tej chwili w naszym kraju budowa infrastruktury do ładowania zdaje się przybierać formę swoistej spontaniczności. Mimo planów rządu, pojawiają się inicjatywy, w ramach których powstają miejsca do ładowania z pominięciem technicznego i użytkowego uzasadnienia. Chęć zarobienia na elektromobilności za wszelką cenę, przysłania racjonalne podejście do tematu. Nie można tworzyć miejsc do ładowania w sposób chaotyczny, ponieważ stacje nie przyniosą spodziewanego zysku, nie spełnią też funkcji użytkowych. Za chwilę będziemy mieli wysyp stacji w różnych dziwnych miejscach i do tego źle dobranych. Po co, powielać błędy popełnione przez Norwegów i Niemców?
Henry Ford powiedział: „Myślenie, to najcięższa praca z możliwych i pewnie, dlatego tak niewielu ją podejmuje”, co zatem uzasadnia w ramach jednego rynku – polskiego rynku wzajemne się zwalczanie i budowanie każdy sobie z ryzykiem nieosiągnięcia oczekiwanego zysku. Czyż nie lepiej ze sobą rozmawiać i współpracować, a w konsekwencji „zjeść” w ramach swojej Firmy kawałek smakowitego elektromobilnego tortu. W dłuższej perspektywie do niczego nie prowadzi wykorzystywanie swojej obecnej przewagi na rynku tylko w jednej, czy kilku dziedzinach. Przecież na końcu i tak Klienci zweryfikują rynek, tak samo, jak wcześniej zrobili to w Norwegii, czy w Niemczech. Wymusili współpracę operatorów energetycznych, zarządców drogi, producentów stacji i wielu innych podmiotów w zakresie elektromobilności.
Rolę umiejętności rozmowy w biznesie już dawno docenił John D. Rockefeller, który powiedział: „Umiejętność komunikowania się, stała się w dzisiejszym świecie towarem, za który gotów jestem płacić więcej, niż za jakikolwiek inny”, zatem jako rzecznik elektromobilności apeluję rozmawiajmy ze sobą, wspólnie wypracowując rozwiązania dla Klientów, które sprawią, że faktycznie do końca 2020 w naszym kraju będzie około 6 tysięcy, racjonalnie dobranych i postawionych stacji do ładowania, a po drogach będzie jeździło około miliona aut elektrycznych.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...