Na coraz więcej faktów z otaczającego życia dajemy milczące przyzwolenie. Godzimy się na więcej pracy za mniej, przesuwamy granice tolerancji dla traktowania przez przełożonych, klucza awansu i niezliczonych innych. Godzimy się na stale rosnące ceny przy odwrotnie proporcjonalnych podwyżkach. Drożeje nie tylko życie, opłaty, jedzenie, ubranie. Nieprzerwanie szybują w górę koszty utrzymania narzędzi pracy m.in. samochodu. Naprawa – nowego, po przykrym dla właściciela zdarzeniu drogowym jest coraz droższa. Konsekwencją jest także rosnące ubezpieczenie OC i AC. Na niebotyczne ceny, wpływa dzisiaj konstrukcja auta, liczne systemy zabezpieczające kierowcę i pasażerów, elektronika pokładowa, podłączona do kamer, czujników, radarów, a także coraz większe zderzaki, które obecnie najczęściej pękają, zamiast przyjąć energię uderzenia i po odkształceniu wrócić do pierwotnego kształtu. Do tego, systematycznie drożeje robocizna w warsztatach. W efekcie naprawy, które kosztowały jakiś czas temu kilka tysięcy złotych, obecnie są szacowane w dziesiątkach tysięcy i w wielu przypadkach okazują się być nieopłacalne. Często bywa, że za kwotę naprawy w ASO można kupić inny samochód. Na tym w skrócie przybliżonym tle, jeszcze dramatyczniej, finansowo wypada naprawa samochodu elektrycznego. Głównym powodem jest wycena napraw, nawet tych, w których nie został naruszony zestaw akumulatorów trakcyjnych pojazdu. Jakiś czas temu, dużym zainteresowaniem cieszył się wpis pewnego właściciela Audi e-tron, na które najechało inne auto. W efekcie kolizji został uszkodzony tylny zderzak i pękła osłona nadkola. ASO „czterech zer” za Wielką Wodą naprawę białego e-tron’a wyceniło na 34 000 dolarów. Na rachunek złożyły się m.in.: nowy zderzak, nadkole, tylny panel nadwozia oraz robocizna, wyliczona na 82 godziny. Jeżeli tyle kosztuje naprawa, symbolicznie uszkodzonego zderzaka w elektryku, to nie ma się czemu dziwić, że każdego dnia setki „nadpsutych” samochodów opuszcza w kontenerach ojczyznę dolara i trafia do portów na całym świecie, a po naprawie na drogi. Obecnie rządzący w Stanach miliarder popsuł rynek przez wprowadzenie ceł, ale biznes podobno i tak się spina, tym bardziej, że w polskich realiach, rynek napraw w blaszaku u „Cytryna i Gumiaka” – znanych w okolicy druciarzy ma się dobrze. Śledząc historię białego Audi e-tron z pewnością warto dodać, że problem dotyczył jedynie zderzaka, zestaw baterii pozostał nietknięty. W przypadku uszkodzenia wysokonapięciowych akumulatorów trakcyjnych, koszt naprawy przekroczyłby wartość wielu modeli samochodów z salonu. Najprawdopodobniej w nadchodzącej perspektywie czekają nas oferty nowych aut dla milionerów, a nie dla milionów, a jedynym obejściem anomalii jest rosnąca konkurencyjna z Państwa Środka.

28maj