Z pewnością niezliczonej rzeszy miłośników piłki nożnej, nie umknął uwadze jeden istotny fakt. Na bajecznie kolorowych monitorach, reklamujących sponsorów futbolowego święta, brakuje promocji europejskich marek samochodów. W zamian na ruchomych obrazkach porusza się auto o tajemniczej nazwie BYD, czyli Build Your Dreams. Producentem jest firma z Państwa Środka, która szturmem zdobywa Stary Kontynent, dystansując „lokalną” konkurencję cenami i pozytywnie zaskakującą jakością. Koncerny z tradycją budowaną dekadami sukcesywnie tracą swoją pozycję m.in. za sprawą polityki klimatycznej. Tendencję w branży potwierdzają, słowa dyrektora generalnego Stellantis, Carlos’a Tavares’a: „Obecnie nie uczestniczymy już w wyścigu o ekologiczną transformację, a w wyścigu o cięcie kosztów.” Jednym słowem, żeby nie zbankrutować wytwórcy samochodów nerwowo poszukują oszczędności m.in. zlecając produkcję firmom z Indii, Meksyku, Turcji, Maroka. Jest wielce prawdopodobne, że ekspansja z Azji będzie jeszcze intensywniejsza z początkiem 2025 roku, ponieważ w Unii zacznie obowiązywać, kolejna, zaostrzona norma emisji spalin. Koncerny samochodowe, które pomimo restrykcji wywołanych przepisami, zdecydują się wprowadzać na runek auta z emisją powyżej 94g CO2/km (teraz 118 g CO2/km), zapłacą gigantyczne kary. Zgodnie z regulacją „opłata dodatkowa” może wynieść 5 000 euro za każdą sprzedaną sztukę. Zdaniem ekspertów, to prosta droga do zmniejszania pojemności silników spalinowych oraz ich trwałości. Samochody, już podczas produkcji będą „postarzane”, jak obecnie sprzęt AGD. Nie będzie się opłacało naprawiać auta. Taniej będzie oddać i kupić nowe, a że przy okazji powstanie jeszcze większy ślad węglowy – no cóż, zawsze są skutki uboczne politykierstwa. Z perspektywy biznesu, lepiej produkować jednorazówki niż „rzeczy” naprawialne. W związku z tym, coraz częściej ekonomicznie uzasadniony staje się zakup samochodu miejskiego z ChRL za 150 000 złotych, niż za dwa razy wyższą kwotę ze znaczkiem wytwórcy europejskiego. W konsekwencji trudno oczekiwać od pauperyzowanego przez dyrektywy Europejczyka, lojalności wobec „produktu lokalnego”. Antidotum na konsumencki pragmatyzm kierowców, stały się zatem wprowadzone przez Komisję Europejską cała zaporowe na tańsze pojazdy azjatyckie. Równolegle europejskie koncerny samochodowe nie wykluczają dalszych podwyżek cen w 2025 roku, ponieważ nie są skłonne przyjąć na siebie całości nałożonych kar za przekroczenie emisji CO2.
26czerwiec