Inżynierowie nieprzerwanie pracują nad nowymi bateriami do aut elektrycznych. Mimo postępu w dalszym ciągu podstawowe parametry, jak wielkość, waga, pojemność, szybkość ładowania dalekie są od doskonałości. Problem jest poważny, ponieważ, to akumulatory w EV decydują o zasięgu, czyli kluczowym parametrze auta napędzanego prądem. Jednocześnie ogniwa są najcięższym, a zarazem najdroższym elementem samochodu elektrycznego.
Specjaliści, jednego ze znanych na całym świecie producentów aut i motocykli, w tym elektrycznych, zgłosili w urzędzie patentowym pomysł rozwiązujący ich zdaniem problem. Zaprojektowali mobilny generator z motocykla, ciągnięty przez samochód elektryczny.
Warto przy tym zwrócić uwagę, że każde dodatkowe obciążenie, silnika elektrycznego powoduje wzrost zużycia energii elektrycznej. W gospodarstwie domowym nie ma problemu, ponieważ prąd zasilający pralkę, czy odkurzacz pochodzi z gniazdka. Gorzej jest w przypadku pojazdu elektrycznego. Każdy EV energię czerpie z wcześniej naładowanych akumulatorów. Dodatkowe obciążenie powoduje wzrost zużycia prądu i zmniejszenie zasięgu, tym bardziej proponowane rozwiązanie jest zaskakujące.
Według pomysłu monachijskich wynalazców, elektryk ciągnąłby za sobą motocykl z powiększonym alternatorem, który w trasie pełniłby rolę mobilnej elektrowni, a po dotarciu do celu, jednoślad służyłby do lokalnych podróży.
Rozwiązanie zakłada, że przednie koło w widelcu, byłoby, jak w rowerze – szybko mocujące. Tym samym widelec pełniłby funkcję zaczepu prądnicy i służyłby do zamontowania przedniego koła w motocyklu.
Mimo wszystko może jednak warto bardziej skoncentrować się nad zmianą elektrolitu w obecnych akumulatorach, a na kolejnym etapie ogniwach wodorowych?