Ale odjazd

Po 2035 roku na terenie UE nie będzie można zarejestrować nowego samochodu z napędem innym niż elektryczny względnie wodorowy. Producenci całkowicie wycofają z produkcji auta spalinowe – te będą dostępne jedynie na rynku wtórnym. W efekcie tradycyjne samochody z drugiej ręki, czym bliżej przywołanej daty, tym będą droższe, ponieważ będzie ich mniej. To identycznie, jak obecnie z używanymi elektrykami, które nie stanowią nawet jednego procenta rynku. Z małą ilością wiąże się wysoka cena. Na zachowania zakupowe niekorzystnie wpływa także kiepska infrastruktura do ładowania, szczególnie w osiedlach mieszkaniowych. W efekcie trudno jest napisać o szalonym zainteresowaniu samochodami elektrycznymi w Polsce. Krajowe statystyki budują głównie dealerzy oraz firmy dbające o wizerunek, eksponujące neutralność klimatyczną i działania nacelowane na poprawę jakości powietrza. Z kolei znakomita większość Rodaków jest pragmatyczna i za większe pieniądze woli kupić lepiej wyposażonego spalinowca aniżeli średnio wyposażonego elektryka. Do tego obecne baterie litowo-jonowe na jednym ładowaniu uniemożliwiają EV nawet zbliżenie się osiągami do pojazdów na paliwo płynne. Ponadto, miliony stacji benzynowych, rozsianych w miastach i wsiach, zapewniają komfort kilkuminutowego tankowania i pokonania kolejnych setek kilometrów. Niestety nie można tego napisać o stacjach do ładowania akumulatorów. W tej chwili połowa wszystkich ogólnodostępnych – publicznych stacji do uzupełniania prądu w bateriach znajduje się w Niemczech i w Holandii. Druga połowa jest rozsiana po Starym Kontynencie w 25 krajach na 90% obszaru (dane pochodzą z Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodowych – ACEA). W naszym, użytkownicy pojazdów bateryjnych mogą podłączyć się do ładowania w 4 000 punktów – w Niemczech do 60 000. Z danych CEPiKu wynika, że w Polsce jest zarejestrowanych 29 milionów samochodów osobowych, w tym z wtyczką około 39 000 (plug-in i w pełni elektrycznych). Do zapowiadanego na 2025 rok miliona brakuje około 970 tysięcy, ale może to i dobrze, ponieważ do wspomnianej daty i liczby nad Wisłą powinno być zainstalowanych i powszechnie dostępnych 50 tysięcy punktów do ładowania – brakuje ponad 46 tysięcy. Nie dziwi zatem fakt, że co szósty, polski kierowca planuje w 2022 roku zakup używanego auta spalinowego. Przykre jest to, że coraz więcej pracujemy, a coraz mniej możemy wydać na zrealizowanie marzenia o własnych czterech kółkach. W większości przypadków poszukiwane są auta w widełkach cenowych pomiędzy 10, a 30 tysięcy złotych i pomiędzy 31, a 51 tysięcy złotych. Niewielka grupa rozgląda się za ofertami pomiędzy 51 do 100 tysięcy. Jedno jest pewne i odczuwalne dla kieszeni, przepisy centralnego rządu europejskiego z Brukseli, sprawiają, że ceny samochodów nie tylko nowych, ale także używanych biją koleje rekordy i coraz bardziej odjeżdżają ludziom pracy.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...