Drugie życie

Minęło wiele lat od renesansu ekstrawaganckiego i wywołującego skrajne emocje wynalazku. Do dzisiaj toczy się spór, który podzielił opinię. Mimo wszystko rozwiązanie pochodzące z 2008 roku zyskuje na popularności szczególnie wśród ludzi młodych. Pojazdy na prąd na powrót zagościły 17 lat temu, ale przełom 2012/2013 objawił się w salonach pierwszymi, zaprojektowanymi od podstaw elektrykami. Cena w porównaniu do aut na paliwa kopalne nie należała do atrakcyjnych i nie należy do dzisiaj  z wyłączeniem licznych marek pochodzących z Państwa Środka. Upływ czasu od kolejnych premier, zainicjował wykształcenie się rynku pojazdów używanych – zasilanych z akumulatorów trakcyjnych. Handlowcy przyznają, że samochodami na prąd, zainteresowani są nieco zamożniejsi klienci. Większość stanowią ludzie młodzi, nie brakuje też nieco starszych – pasjonatów nowych technologii. Wszystkich łączy zainteresowanie nowinkami, ekologią, oszczędnościami. Najczęściej są świadomi ekologicznie, korzystają z OZE, segregują śmieci, wykorzystują deszczówkę, a domem zarządzają z poziomu smartfona. Zdarzają się tacy, którzy kupują elektryka spontanicznie i nie towarzyszy im przy tym, żadna ideologia, po prostu szukają taniego w eksploatacji środka transportu, szczególnie na jesienne i zimowe dni. W przywołanym przypadku alternatywą jest rynek wtórny elektryków. Propozycje są zdecydowanie przystępniejsze cenowo aniżeli w przypadku modeli salonowych. Przy wielu korzyściach wynikających z niższej ceny, a także mniejszych kosztów eksploatacji wynikających ze specyfiki konstrukcji, niewątpliwie warto zwrócić uwagę na stan techniczny zestawu baterii – pojemność. Czym większy przebieg, tym stan akumulatorów może być groszy. Na żywotność ogniw litowo-jonowych w EV ma wpływ częstość ładowania, a także moc. Duża ilość ładowań z tzw. szybkich ładowarek przekłada się na redukcję pojemności zestawu akumulatorów i istotnie zmniejsza zasięg samochodu na jednym ładowaniu. W związku z tym, koniecznie trzeba sprawdzić parametry ogniw w profesjonalnym warsztacie. Co prawda zestaw baterii można wymienić, ale operacja do tanich nie należy. Koszt może znacznie przekroczyć 10 000 złotych. Z kolei finansową katastrofą może się okazać wymiana akumulatorów w autach tzw. klasy Premium i zbliżyć się nawet do 100 000 złotych. Zawsze można rozważyć regenerację, której koszt, to kilka tysięcy. Różnica w cenie ogromna, a efekt końcowy zbliżony do wymiany. Przywracanie do pierwotnej pojemności baterii prowadzą wyspecjalizowane serwisy. Przy wszystkich za i przeciw przed nami otwiera się kolejna karta w historii rozwoju motoryzacji. Wielce prawdopodobne jest, że w ciągu dwóch dekad, samochody z napędem tradycyjnym będą stanowiły wartość kolekcjonerską, jak dzisiaj Fiaty 126, czy Polonezy. Nieprzypadkowo w Skandynawii, czy Niemczech poszukiwane są zadbane egzemplarze aut spalinowych z lat 80 i 90. Kupujący inwestują w klasyki wierząc, że w kolejnych dekadach istotnie zyskają na wartości. Jednocześnie systematycznie rośnie rynek aut elektrycznych z drugiej ręki. Szacuje się, że 2030 roku wszystkich, nowych i starych będzie 141 milionów. Powoli powinniśmy oswajać się z silnikami elektrycznymi, bateriami, stacjami do ładowania. Zapomnieć, o wymianie oleju, filtra, katalizatora, czy setek innych znanych nam elementów z tradycyjnego auta na paliwa płynne Póki, co auto na baterie, to najczęściej drugi pojazd w rodzinie. Służy do pokonywania trasy z domu za miastem do centrum. Ładowany z fotowoltaiki, w city korzystający z ustawowego przywileju jazdy buspasami i parkowania za darmo w płatnych strefach.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...