Nie można już nie zauważać, że lansowane kierunki rozwoju napędów w globalnej motoryzacji wpadły w turbulencje, co nie oznacza, że przyszłość wspomnianych jest zagrożona. W chwili w której lobby elektryczne w końcu osiągnie przewagę nad paliwowym, w życie zaczną wchodzić utopijne z perspektywy 2024 roku, projekty o zakazie sprzedaży samochodów spalinowych w 2035. Z pewnością do wspomnianego czasu producenci z Państwa Środka jeszcze bardziej wzmocnią swoją pozycję na Starym Kontynencie budując fabryki niekoniecznie w Jaworznie, ale w Hiszpanii na Węgrzech, czy w Turcji. Motorem napędowym chińskiej ekspansji w dziedzinie pojazdów elektrycznych jest polityka rządu, dzięki której azjatycka elektromobilność rozwija się, jak nigdzie indziej na świecie. ChRL nie tylko dominuje nad resztą globu ilością pojazdów napędzanych prądem, liczonej w dziesiątkach milionów, ale również ilością stacji do ładowania, których ma prawie trzy razy więcej niż cała Europa – o stale rosnącej popularności stacji wymiany baterii w NIO, już nawet nie warto pisać można jedynie wspomnieć, że przywołane rosną, jak grzyby po deszczu także w Norwegii. Obecnie, analitycy szacują, że do końca 2030 roku na świecie będzie jeździło około 130 milionów aut bateryjnych, których głównym producentem i dostawcą dla wielu kontynentów będą Chiny. Dynamice sprzyja nie tylko polityka, ale przede wszystkim doskonale rozwinięta sieć produkcji akumulatorów do elektryków, jak również części, podzespołów oraz oprogramowania. Na marginesie warto dopisać, że odbiorcami wspomnianych są także Daimler, Volkswagen, BMW, czy Volvo, zatem cytat z „Wesela” autorstwa Stanisława Wyspiańskiego odnoszący się do Chińczyków, jak aktualny, jak nigdy dotąd – trzymają się mocno, a nawet bardzo mocno. Kolejnym atutem są kopalnie, z których wydobywane są pierwiastki ziem rzadkich niezbędne do wytwarzania baterii trakcyjnych w EV. Podobnie jest w przypadku wytwarzania stacji do ładownia pojazdów na prąd. W tym sektorze, Chińczycy również odnoszą ogromne sukcesy rynkowe, notując niezakłócone wzrosty sprzedaży. Cła wprowadzone przez rząd w Brukseli na samochody elektryczne z Azji Wschodniej z pewnością nie zmniejszą natężenia „przepływu” EV Made in China. Transfer na Stary Kontynent na krótki czas może przyhamować realizacja programu elektromobilności w samych Chinach. Obecne nasycenie rynku i ciągły popyt na miejskie auta elektryczne prowadzą Pekin w kierunku nierealnym do zrealizowania w Europie, a mianowicie przejścia w 2030 roku całej motoryzacji na napędzaną elektrycznością. Wówczas z jeszcze większą uwagą i determinacją zwrócą się w stronę klientów w pozostałych częściach świata i najprawdopodobniej pierścienie, gwiazdy, śmigła i inne dla ludu wciągną lewą dziurką w nosie, zatem Zàijiàn.
15październik