W końcu

Zbliżają się przepisy, które usprawnią montaż ładowarek na prywatnych miejscach parkingowych. Do tej pory zapisy były mało precyzyjne i skutecznie utrudniały życie właścicielom samochodów elektrycznych, którzy chcieli naładować swoje bolidy w warunkach domowych. Montaż tzw. wallbox’a w bloku, to dramat w kilku odsłonach, w którym główną rolę odgrywają urzędnicy, interpretacje ustawy i procedury administracyjne. Wszystko razem skutecznie blokuje instalację ładowarki w garażu bądź hali parkingowej w apartamentowcu, a wielu kierowców zainteresowanych zamianą spalinowca na elektryka, rezygnuje z zakupu, co więcej nawet nie jest zainteresowanych ofertą aut z możliwością ładowania. Ma to zmienić nowela Ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych. Usankcjonować w polskim prawnie, procedurę instalacji prywatnej ładowarki w spółdzielniach i wspólnotach, a także obowiązek instalacji infrastruktury kanałowej w budynkach oraz pakiet rozwiązań usprawniających procedury związane z przyłączeniem. Prawo, prawem, a zainteresowany tematem właściciel auta na prąd zanim rozpocznie batalię o instalację i podejmie decyzję o zakupie konkretnej ładowarki domowej powinien sprawdzić, w jaką instalację jest wyposażony budynek i czy istnieje możliwość zasilania wallbox’a prądem trójfazowym 380V, czy tylko dwufazowym 230V. Po uzyskaniu informacji od zarządcy budynku może wszcząć procedurę niczym strażnik miejski i złożyć wniosek formalny. Warty uwagi jest fakt, że instalacja punktu ładowania nie wymaga odrębnej umowy z operatorem. Nowe przepisy precyzują całą procedurę udzielenia zgody na instalację ładowarki we wspólnotach i spółdzielniach mieszkaniowych. Proces podzielono na dwa etapy. Pierwszy etap – osoba posiadająca tytuł prawny do lokalu w budynku i miejsca postojowego do wyłącznego użytku składa wniosek do zarządcy nieruchomości. W przypadku, w którym miejsce nie zostało wyznaczone, zwraca się do zarządu wspólnoty bądź spółdzielni mieszkaniowej. Do pisma musi dołączyć wymagane załączniki, a także oświadczenie o pokryciu kosztów zakupu i montażu ładowarki. Jeśli budynek jest wpisany do rejestru zabytków, niezbędna jest zgoda wojewódzkiego konserwatora zabytków. Na drugim etapie – przyjmujący wniosek ma 30 dni na zlecenie ekspertyzy dopuszczalności instalacji punku ładowania. Koszt operacji w całości pokrywa wnioskodawca. Jeśli ekspertyza wykaże, że instalacja punktu ładowania jest możliwa jedynie po zmianie umowy o przyłączenie budynku do sieci elektroenergetycznej lub wykonanie nowej bądź przebudowie istniejącej instalacji elektrycznej – zgoda będzie udzielona pod warunkiem, że wnioskodawca zobowiąże się pokryć koszty wszystkich czynności. Przepisy umożliwiają pominięcie opisanego punktu w sytuacji, w której budynek posiada zaprojektowaną i wykonaną instalację elektryczną dającą możliwość instalacji punktu do ładowania. Odmowa została ograniczona do zamkniętego katalogu przyczyn. Pierwszy to brak możliwości podłączenia powiązany z negatywną ekspertyzą. „Negata” można się spodziewać, gdy wnioskodawca nie posiada tytułu prawnego do lokalu i stanowiska postojowego do wyłącznego użytku. Kolejny przypadek, to brak zgody właściciela lokalu na instalację punktu ładowania, gdy wnioskodawca nie jest właścicielem lokalu i miejsca. Ostatni warunek odmowy, to sytuacja, w której wnioskodawca nie zobowiąże się do pokrycia kosztów związanych z instalacją i przyłączeniem do sieci wnioskowanego punktu ładowania. Po przejściu wszystkich poziomów można w końcu zamontować wallbox’a. Jeszcze jedna bardzo ważna informacja – do uruchomienia urządzenia nie jest potrzebna decyzja Urzędu Dozoru Technicznego! Warto też wiedzieć, że wszystkie budynki nie mieszkalne, które posiadają więcej niż 10 miejsc postojowych będą musiały zagwarantować, co najmniej jeden punkt ładowania oraz kanały na przewody i kable elektryczne pozwalające zainstalować, co najmniej jedno stanowisko ładowania na pięć miejsc postojowych. Budynki mieszkalne, które mają więcej niż 10 miejsc do parkowania muszą być zaprojektowane tak, aby umożliwić instalację punktów ładowania na każdym z miejsc. Przed podjęciem ostatecznej decyzji o zakupie samochodu elektrycznego bądź plug-in warto chwycić kalkulator i zsumować wszystkie wydatki, jakie musimy ponieść chcąc należeć do nowoczesnej awangardy motoryzacyjnej. Największy, to cena pojazdu pomniejszona o ewentualną dotację od państwa w ramach programu „Mój elektryk”. Kolejna składowa, to koszt zakupu wollboxa, ekspertyz, uzyskania zezwoleń, wykonania instalacji. Dalej, to cena prądu do ładowania plus około 10% kosztów dodatkowych na nieprzewidziane wydatki. Warto także mieć na uwadze żywotność (wydajność) akumulatorów, która jest przewidziana na około 8 lat. Po tym czasie, albo czeka nas regeneracja, albo wymiana na nowe, a to wartość około 40% ceny całego elektryka. Oczywiście można nic nie robić, ale wówczas zasięg na jednym ładowaniu będzie się systematycznie zmniejszał, a co za tym idzie EV będzie wymagał częstszego ładowania. No cóż normalnie już było przed nami ceny samochodów z kosmosu, zakazy, nakazy, strefy, elektryki i współdzielenie. Dla mniej zamożnych, komunikacja piesza, rowerowa, publiczna. To obraz współczesnej rewolucji motoryzacji oparty na hipokryzji polityków i rządzy zysków.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...