500 złotych za zieloną kopertę

Obecnie, to górna kwota mandatu za parkowanie w strefie przeznaczonej do ładowania samochodu elektrycznego. Dotyczy kierowców, którzy zieloną kopertę z napisem: „EV ładowanie” traktują, jak zwykłe miejsce parkingowe. Od stycznia 2022 roku, wysokość kary nie tylko wzrośnie do 5 000 złotych, ale będzie nakłada również na właścicieli elektryków, którzy zostawią auto pod ładowarką publiczną i nie podłączą do ładowania. Trzeba będzie również zwrócić uwagę na czas uzupełniania energii w bateriach, ponieważ dodatkowe konsekwencje finansowe w postaci mandatu, poniesie właściciel samochodu, w którym ogniwa są naładowane, a auto w dalszym ciągu będzie zajmowało zieloną kopertę. W teorii nowy zapis ma rozwiązać problem zajmowania miejsc do ładowania od popołudnia, aż do poranka kolejnego dnia. Kłopot będzie polegał na zweryfikowaniu przez policjantów stanu naładowania baterii w samochodzie, do którego zostali wezwani pod zarzutem zajmowania miejsca. Ponadto, nowy zapis nie precyzuje, co konkretnie oznacza, że bateria w EV jest naładowana. Czy naładowanie, to 100% pojemności ogniwa, czy jak zalecają producenci 80%. Do stycznia zostało jeszcze kilka dni. Z pierwszym dniem nowego roku ma wejść przepis, teoretycznie ułatwiający życie właścicielom samochodów elektrycznych, którzy nie mają własnej ładowarki i są zmuszeni do korzystania z publicznych. Niestety, jak zawsze, autorzy być może mieli dobre intencje, ale wyszedł bezwartościowy gniot. Zapis nie rozwiązuje problemu, stanowi jedynie zwerbalizowaną groźbę, która porusza wyobraźnię wysokością kary w wysokości 5 000 złotych, którą nigdy żaden kierowca auta osobowego nie otrzyma bez względu na to, czy jest na sok z dinozaura, czy na prąd. Przypuszczalnie, straszenie wywoła reakcję odwrotną do założonej, opartą na zasadzie przekory – postawię auto na kopercie i zobaczymy, czy wlepią mi 5 000 kary. Nowa, nie do wyegzekwowania groźba, dowodzi jedynie braku umiejętności komunikowania się i wzajemnego szacunku. J.P. Sartre, francuski powieściopisarz egzystencjalista był autorem słów: „Piekło to inni”, a może piekło to my? Bez wątpienia obecnie doświadczamy rozluźnionych więzi społecznych. Żyjemy w czasie głębokiego kryzysu idei. Wzajemnie utrudniamy sobie codzienne życie, w tym, tak trywialną czynność, jak prowadzenie, czy parkowanie samochodu. Robimy sobie na złość. Parkowanie na kopertach, zielonych, błękitnych, czy innych. Wymuszanie pierwszeństwa przejazdu, zajmowanie kilku miejsc parkingowych, to motoryzacyjna codzienność, która mam wszystkim zatruwa życie. Złośliwości wszelkiej maści odbieramy tym mocniej, czym bardziej się spieszymy, zależy nam na czasie. W drodze po dziecko, czy na spotkanie. Nie panujemy nad agresją drogową, której stajemy się ofiarami. Denerwuje mnie, że nie mam gdzie naładować EV? W chwili, w której podłączam wtyczkę do źródła prądu, warto pomyśleć o sobie sprzed momentu. Myślenie o sobie, to myślenie o drugim człowieku. Jestem zły, bo nie mam gdzie zaparkować? W końcu znajduję miejsce i zostawiam auto. Ponownie warto w tym szczęśliwym momencie pomyśleć, że jak poprawię manewr, to będzie jeszcze miejsce dla kogoś, kto wkurza się, jak, ja przed chwilą. Życzę Wam Szanowni Czytelnicy, myślcie o sobie, jak najczęściej, nie tylko w świąteczny czas, ale także po świętach. Nie musimy darzyć się miłością, ale szanujmy się wzajemnie, a życie w czasie pandemii okaże się mniej okrutne i to bez żadnych rozporządzeń, zapisów, przymusu. Pięknych, rodzinnych, przepełnionych miłością i wzajemnym szacunkiem Świąt Bożego Narodzenia.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...