16 000 złotych doładowania

Niestety na tę chwilę tylko w Zjednoczonym Królestwie. Na Wyspach został wdrożony, pilotażowy program dopłat dla osób, które pozbędą się prywatnych samochodów spalinowych. Właściciele aut, którzy wezmą udział w pilotażu, mogą liczyć na doładowanie konta środkami finansowymi, umożliwiającymi zapłatę za bilety komunikacji publicznej, wypożyczenie samochodu elektrycznego w carsheringu, skutera, roweru wspomaganego elektrycznie. Innymi słowy, sprzedaję swój samochód na paliwo płynne, a rząd płaci mi w przeliczeniu na złotówki 16 000 złotych, które wykorzystuję na opłaty za korzystanie z elektrycznego transportu współdzielonego bądź miejskiego. Pomysł bomba, nie trzeba się martwić opłatami za parkowanie w strefie, ubezpieczeniem bolidu, serwisem, stanem naładowania baterii, ponieważ wszystkim zajmuje się operator, który użycza pojazdy. W dalszym ciągu korzystam z auta z tą różnicą, że nie stanowi ono mojej własności. Brytyjski pomysł ma jeden mankament. Przypuszczalnie będzie działał, tak długo, jak będą pieniądze na dopłaty. Po upływie tego czasu, trudno będzie utrzymać wyrobiony nawyk porzucenia samochodu na rzecz komunikacji publicznej. Wielu Europejczyków coraz częściej korzysta z jednośladów i to bez dopłat. Jeździmy do pracy skuterami, rowerami, hulajnogami, chodzimy pieszo. Często wykorzystujemy pojazdy współdzielone. Z pewnością, popularność takich podróży, determinuje strefa klimatyczna, dostępność pojazdów, kultura użytkowania – szacunek dla cudzej własności. W naszych warunkach, dochodzi zniechęcający do korzystania z komunikacji miejskiej brak logiki połączeń, za którą odpowiadają pracownicy zarządu dróg. Najczęściej siatka połączeń jest oderwana od rzeczywistych potrzeb pasażerów, sprawiająca wrażenie złośliwości w stosunku do mieszkańców. W kontrze jedynie stoi, polskie przekonanie, że samochód, dowodzi statusu społecznego. Szczerze – to nie wierzę, że to piszę, ale mając na uwadze wszystkie za i przeciw, angielskiego pomysłu, można sądzić, że najbardziej skuteczne w zmianie myślenia o komunikacji i elektryfikacji motoryzacji jest zakaz produkcji i poruszania się samochodami na sok z dinozaura. Jednak z natury jestem zdecydowanym przeciwnikiem opinii, że każda metoda prowadząca do celu jest dobra. To bzdura – tak rodzą się wszelkie, chore „izmy” – nacjonalizmy, komunizmy, debilizmy.

Rzecznik Elektromobilności Autor

Na co dzień jestem rzecznikiem, zatem podejmując decyzję o pisaniu Bloga postanowiłem pozostać w roli. Więcej o mnie...