Decydentom, chyba warto w końcu oswoić się z myślą, że kolejne szczyty, nakazy, zakazy, podwyżki cen paliw, akcyzy, opłaty emisyjne oraz inne instrumenty urzędnicze nie zmienią radykalnie motoryzacyjnych zachowań zakupowych. Na potwierdzenie przytoczę kolejny raz przykład z Francji. Wzrost dopłat do zakupu aut elektrycznych nawet do 6.000 euro, pozyskanych m.in. z kolejnej podwyżki akcyzy na paliwa, nie spowodował lawinowego zainteresowania elektrykami. Za to wywołał wiadomo, co.
W obecnej sytuacji szczególnego znaczenia nabierają słowa wypowiedziane przez John’a D. Rockefeller’a: ,,Umiejętność komunikowania się, stała się w dzisiejszym świecie towarem, za który gotów jestem płacić więcej, niż za jakikolwiek inny.”
Z ogromną uwagą śledzę informacje dotyczące szeroko pojętej elektromobilności. Na podstawie płynących przekazów można odnieść wrażenie, że koszty jakie należy ponieść w związku z elektryfikacją motoryzacji, znacznie przekraczają korzyści z niej płynące. Konsekwentnie w dalszym ciągu, błędnie wskazywana jest komunikacja miejska, jako kluczowe źródło złej emisji w ruchu lokalnym.
Dalej nie ma spójnego planu budowy stacji do ładowania i to nie tylko w miastach, ale przede wszystkim na trasach.
Próżno szukać konkretnych zachęt, czy instrumentów finansowych skłaniających do kupowania zelektryfikowanych samochodów.
Brakuje wspomnianej wcześniej umiejętności komunikowania się między stronami, które mogłoby połączyć siły i oczywiście zarobić.
Czekanie do chwili, w której technologie się upowszechnią, a co za tym idzie stanieją, spycha nas na margines i nieuchronnie skazuje na stanie się beneficjentami rynku wtórnego.
Wyprodukowanie od podstaw pojazdu elektrycznego to lata badań, prób, testów. Liczone w setkach milionów euro koszty. Jednocześnie poniesione nakłady nie zapewniają odniesienia sukcesu.
Najprostszym przykładem na dynamikę postępu w zakresie elektromobilności jest produkcja baterii. Od chwili opracowania nowego, lepszego rozwiązania do momentu zastosowania go w aucie mija tyle czasu, że w badaniach są już nowe, jeszcze wydajniejsze i tańsze rozwiązania.
Nie jest zatem zaskoczeniem, że coraz więcej producentów decyduje się w globalnym świecie na rozwiązania już sprawdzone i kupuje baterie od producentów w Chinach, a całe zespoły napędowe od BMW. Wszystko montuje w swoich konstrukcjach, albo kupuje cały, gotowy produkt, nie siląc się na swoje rozwiązania. W konsekwencji jest taniej szybciej, wygodniej, a przede wszystkim klienci są zadowoleni. Natura zaś łapie oddech, kto był w Norwegii z pewnością się o tym przekonał.