Temat odcięcia energii elektrycznej od odbiorców w ostatnim czasie zyskał na popularności. Ciemność od wieków poruszała wyobraźnię, wzbudzała lęk, wybudzała ze snu demony. Niesione, jakiś czas temu przekazy znad Atlantyku i Morza Śródziemnego były raczej łagodne w porównaniu z ogólną retoryką, straszenia Europejczyków blackout’em. W konsekwencji wydarzeń ze słonecznych wybrzeży, nowego przeznaczenia nabierają rozwiązania stosowane w niektórych modelach samochodów elektrycznych, a mianowicie akumulatorów trakcyjnych, które zasilają napęd auta i jednocześnie są magazynem energii. Bateria zainstalowana w EV o mocy 75 kWh ma ponad 6 000 razy większą pojemność niż ta w smartfonie. Zdarzają się też modele samochodów, w których akumulatory mają pojemność 100 kWh i więcej, zatem i możliwości ogniw są o wiele większe. Elektromobil pokonując 100 kilometrów pochłania średnio od 15 kWh do 20 kWh w zależności od warunków drogowych, pogody, prędkości, a także włączonych urządzeń np. klimatyzacji, czy ogrzewania. Podane zużycie, to teoretycznie, połowa dziennej mocy zużywanej przez czteroosobową rodzinę mieszkającą w domu za miastem. Jeszcze bardziej obrazowo można napisać, że z baterii o pojemności 75 kWh można zasilać lodówkę o najwyższej klasie energetycznej przez 136 dni albo przez 50 dni ekstremalnie energochłonną. W związku z tym, czy jest możliwe zasilenie gospodarstwa domowego z samochodu elektrycznego? Obecnie są już na rynku dostępne elektryki, działające, jak wspomniane wcześniej magazyny energii. Pobierają moc z sieci, ale mogą ją też do sieci oddawać. Dysponując pojazdem z baterią o pojemności wcześniej przywołanych 75 kWh można zaopatrywać dom w energię przez kilka dni – im mniejsze zużycie tym dłuższy czas czerpania prądu z zestawu ogniw samochodu. Jedynym mankamentem jest znikoma dostępność EV z możliwością oddawania prądu do domowej sieci i dostosowania instalacji zasilanej gospodarstwo z akumulatorów wysokonapięciowych elektromobilu.
Zasilanie awaryjne
