Site icon Rzecznik Elektromobilności

Wszyscy wiedzieli

Już nawet laicy dostrzegają, że zdecydowanie coś idzie nie tak. Trudno dzisiaj znaleźć dziedzinę gospodarki, która nie dowodzi szkodliwości fanatyzmu dla zachowań rynku. Nawet komuniści i niedawni ich naśladowcy, nie wyrządzili tyle szkód, co rząd zjednoczonej Europy. Bezrefleksyjne forsowanie kolejnych dyrektyw pod sztandarami „Zielonego ładu” doprowadziło m.in. do zdewastowania europejskiego przemysłu motoryzacyjnego. Głosy analityków, dziennikarzy, przedstawicieli koncernów samochodowych przez lata odbijały się od decydentów Parlamentu Europejskiego, niczym przysłowiowy „groch od ściany”. Wszyscy wiedzieli, że przepisy przyniosą opłakane skutki, nie wiedzieli tylko ci, którzy podejmowali, kolejne, druzgoczące decyzje. Jednak w grudniu, minionego roku nastąpiło zderzenie dwóch „tic-tac’ów” w pustym pudełku i politycy w Brukseli podjęli decyzję o ratowaniu branży moto, którą wcześniej z sukcesem doprowadzili na skraj bankructwa, a Europejczyków pozbawili możliwości kupna nowego samochodu w salonie. Polityczne działania, całkowicie oklejone od elementarnych zasad wolnego rynku doprowadziły do zapaści koncerny samochodowe, które od dekad doskonale prosperowały, spełniając oczekiwania klientów. Dzisiaj fabryki w Niemczech, Francji, czy Włoszech, „kombinują”, jak związać „koniec z końcem”. Marka produkująca auta „dla ludu” myśli o zamknięciu trzech zakładów w tym historycznego w Wolfsburg’u i zwolnieniu 35 000 pracowników pomimo wcześniejszego zagwarantowania związkom zawodowym utrzymania zatrudnienia do 2030 roku. Pod koniec lutego, należąca do Grupy fabryka w belgijskim Forest, pożegna się z 3 000 zatrudnionych, montujących pod Brukselą „cztery pierścienie”. Pomimo świadomości fatalnych dla ludzi skutków decyzji, ubiegający się o ponowny wybór do PE kandydaci nawet się nie zająknęli w temacie emisji CO2 przez auta produkowane na Starym Kontynencie zawarte w dyrektywie CAFE (Clear Air For Europe). Zasadniczo wręcz przeciwnie, wraz ze styczniem 2025 roku, zaczął obowiązywać kolejny limit i następne kary, nakładane na europejskich producentów za niespełnienie nowych norm. Za każdy ponadnormatywny gram CO2, KE nalicza dodatkową „daninę” w wysokości 95 euro. Obrazowo rzecz ujmując jeżeli w minionym roku, nowy automobil spełniał zapis dyrektywy i emitował 117 gramów CO2, to z początkiem 2025 roku producent buli 2 200 euro kary za przekroczenie dopuszczalnej wartości dwutlenku węgla. W bilansie emisji może pomóc ilość montowanych przez wytwórcę pojazdów elektrycznych lub napędzanych wodorem, których kierowcy w zachodniej Europie nie chcą kupować, ponieważ są za drogie bez subsydiów rządowych. Sprzedaż elektryków ciągnie brzuchem po asfalcie osiągając około 3 procent w rynku, a producenci przez polityków zostali pozostawieni na pastwę losu. Szefowie sprzedaży nie dość, że borykają się z fatalnym publicity, to nie mają żadnych rynkowych instrumentów, żeby dokonać wyłomu w obecnym trendzie. Sytuację doskonale wykorzystuje marketing z Państwa Środka, ku zadowoleniu stale rosnącej ilości klientów. I tak branża doszła do sytuacji, w której europejski smok, zaczął zjadać się od ogona, a produkcja staje się coraz mniej opłacalna. W rozmowie z Reuters’em, szef Renault’a, Luca de Meo powiedział, że przy obecnym poziomie sprzedaży, szczególnie EV, przemysł motoryzacyjny będzie musiał zapłacić Komisji Europejskiej 15 miliardów kar albo wyłączyć z produkcji 2,5 miliona samochodów. Trudno stwierdzić, czy na słowa francuskiego dyrektora zareagowała Ursula von der Leyen, która stwierdzała, że: „Przemysł motoryzacyjny jest dumą Europy i ma fundamentalne znaczenie dla dobrobytu Europy. Napędza innowacje, wspiera miliony miejsc pracy i jest największym prywatnym inwestorem w badania i rozwój.” Ponadto dodała, że: „Musimy wspierać tę branżę w zbliżającej się głębokiej i destrukcyjnej transformacji. Musimy także zadbać o to, aby przyszłość samochodów pozostała mocno zakorzeniona w Europie. Dlatego też wezwałam do strategicznego dialogu na temat przyszłości europejskiego przemysłu samochodowego.” Czyż, to nie wspaniałe, że kolejny raz potwierdziło się stwierdzenie, że polityka, to nic innego, jak popełnianie błędów i nieprzerwana zamiana na inne.

Exit mobile version