Site icon Rzecznik Elektromobilności

Waga złota

Egzystujemy w nader ciekawych czasach. Pod każdym względem kolejny dzień niesie ze sobą niezliczone zaskoczenia. Słuchając stacji radiowej z Kopca Kościuszki, zwróciłem uwagę na informację, iż obecnie podczas jednego dnia przyjmujemy i przetwarzamy tyle informacji, co człowiek średniowiecza przez całe życie. Przyznaję się, że nie przetwarzając, zaabsorbowałem kolejną, którą już przetworzyłem, popełniając i dzieląc się wątkami. Otóż z doniesień motoryzacyjnych wynika, że na polskich jezdniach przybywa elektryków. Głównie za sprawą rynku wtórnego, ale to nie istotne. Okazuje się, że samochody elektryczne nie stanowią już domeny bogatych miast, czy flot firmowych, ale coraz częściej parkują pod blokami oraz na pozamiejskich podjazdach, a nawet pod urzędami. W ostatnim przypadku, to wymóg ustawowy, co widać po markach i możliwościach modeli. Konkludując po cyfrach zapisanych w Exel’u można zaryzykować wniosek, że obywatele wespół-zespół z urzędnikami oraz sektorem prywatnym wzięli na swoje barki motoryzacyjną „elektryfikację kraju”. Konsekwencją zainteresowania pojazdami na baterie jest poszukiwanie możliwości taniego ładowania – najlepiej za darmo, ale tak to tylko było dekadę temu po drugiej stronie brzegu Bałtyku. W krajowym realu, jeżeli myślisz o samochodzie na prąd – rozważ zainstalowanie domowej ładowarki – nie licz na zestaw, który kupisz wraz z elektromobilem, który podłącza się w do sieci domowej o napięciu 220 V. Przywołany ładuje 8 razy dłużej niż tzw. wallbox. Różnica w czasie, to pół doby do kilku godzin np. podczas snu. Warto jednak, przed nabyciem ładnego pudełka z internetu, połączonego ze smartfonem, pogadać z fachowcem, znaczy z kimś, kto zna się zarówno na instalacjach elektrycznych i parametrach ładowarek. Dzięki wspominanemu unikniesz przepalonych bezpieczników i prądów błądzących w nerwach, a przy okazji nie przepalisz kasy. Właściwie dobrana do ładowania samochodu, a w zasadzie do pojemności akumulatora trakcyjnego ładowarka, nie tylko działa szybciej, ale przede wszystkim taniej. Różnice w cenach są istotne i wynoszą od kilku do kilkunastu tysięcy złotych. Dlatego dopasowanie sprzętu do indywidualnych potrzeb naprawdę jest policzalne. Istotne jest, że nie musisz kupować ładowarki tej samej marki, co samochód. Dealerzy często kuszą „markowym” wallbox’em za dopłatą, ale kompatybilność między nimi to nie przysięga małżeństwa. Istotne są parametry, a nie logo producenta. Przywołane na początku gniazdko z napięciem 220 V z uziemieniem ładuje z graniczną mocą 3,7 kW przez kilkanaście godzin. Wallbox skraca czas do kilku. W efekcie ryzyko, że przed odwiezieniem dzieci do szkoły zabraknie prądu jest zerowe, tym bardziej, że baterii nie ładuje się do 100% pojemności tylko zgodnie z zaleceniem producenta w przedziale pomiędzy 20% a 80%. Spokojne, nocne ładowanie prądem zmiennym wydłuża życie akumulatora, a mając wallbox o mocy do 11 kW można w jedną noc przekazać autu moc na około 600 kilometrów zasięgu. Domowe ładowanie bije stacje publiczne na głowę. Nie potrzebujesz aplikacji, kart, kont, ani innych utrudniaczy. Ładujesz kiedy chcesz, w najtańszej nocnej taryfie, a jeśli masz panele PV, to jeszcze taniej, a w zasadzie za darmo. Twój wallbox, twoje zasady, twoje tempo. Szanowni, zainteresowani tematem Czytelnicy, ładowarka to nie fanaberia tylko inwestycja w wygodę, niezależność, wolność, bezpieczeństwo. Wyprzedzenie czasu teraźniejszego, ponieważ jeżeli zielone plany unijnych politykierów wejdą w życie, to po 2035 roku nowych aut spalinowych już nie da się zarejestrować. Nówki będą tylko na prąd i wówczas każdy prywatny wallbox będzie na wagę złota.

Exit mobile version